Ten sezon ewidentnie nie jest udany dla ekipy z Białegostoku. Jagiellonia zajmuje trzecie miejsce od końca i wszystko wskazuje na to, że zespół z Podlasia będzie się bić o utrzymanie. Niespodzianki w konfrontacji z wicemistrzem Polski w futsalu nie było...

 

Już w 3. minucie "rekordziści" fetowali trafienie, gdy Artur Popławski skorzystał na błędzie bramkarza Jagielloni, który podał wprost do zawodnika Rekordu. Co jednak istotne, efekt domina, w postaci kolejnych goli - jeszcze - nie nastąpił. W 13. minucie Matheus sfinalizował z bliskiej odległości dogranie Pawła Budniaka z autu i to było tyle jeśli chodzi o bramkowe "łupy" w tej części spotkania, choć bielszczanie swoje okazje mieli. Kamil Ulman powstrzymał jednak Mikołaja Zastawnika, Tomasza Luteckiego czy Michala Seidlera, niejako naprawiając swój błąd z pierwszych minut spotkania. 

 

Znacznie większą skutecznością "biało-zieloni" wykazywali się po przerwie. W odstępie kilkunastu sekund Jagiellonia straciła dwie bramki. Wpierw Seidler został obsłużony dobrym podaniem od Zastawnika, a następnie role się odwróciły" Seidler dogrywał, Zastawnik strzelał. Ten moment w meczu wyraźnie podciął "skrzydła" gospodarzom, na czym skorzystali bielszczanie. W 36. minucie listę strzelców wpisał się Gustavo Henrique. 120 sekund później hat-tricka celebrował Matheus, a wynik meczu - tuż przed ostatnim sygnałem syreny - ustalił Michał Marek.