Pokaz siły?
Mówi się, że derby rządzą się swoimi prawami, że w meczach tego typu często teoretycznie słabszy zespół jest w stanie urwać punkty faworytowi. W I rundzie Pucharu Polski doszło do derbowego pojedynku w gminie Bestwina. KS Bestwinka przed własną publicznością zmierzyła się z LKS-em Bestwina. Goście, którzy „okręgowy” byt zawdzięczają drużynie LKS-u Pewel Mała, która nie przystąpiła od rywalizacji w Bielskiej Lidze Okręgowej, dokonali w przerwie letniej kilku ciekawych transferów. Czterech nowych piłkarzy LKS-u Bestwina zagrało przeciwko rywalowi zza miedzy. Paweł Drobisz, Wojciech Lisewski, Dariusz Adamczyk i Robert Nycz (więcej o nowych zawodnikach LKS-u Bestwina pisaliśmy tutaj) przyczynili się do wysokiego zwycięstwa swojej nowej drużyny. Derby były jednostronnym widowiskiem.
Przyjezdni od pierwszej do ostatniej minuty wiedli prym na boisku w Bestwince. Po niespełna kwadransie prowadzili 4:0, ostatecznie wygrali 9:1!. Oczywiście był to tylko mecz pucharowy, pierwsze spotkanie w sezonie o stawkę, wśród gospodarzy brakowało m.in. Dominika Chmielniaka, etatowego bramkarza i kapitana. Mimo wszystko, wynik robi wrażenie.
Czy kibice Bestwiny byli świadkami pokazu siły, świadkami uwertury udanego sezonu w wykonaniu ich pupili? – Rożnica pomiędzy „okręgówką” a A-klasą jest duża. W niedzielę oglądałem pojedynek Pasjonata z Przełomem [zespół z Dankowic wygrał 6:0 – red.]. Wynik tych spotkań mówią same za siebie. W A-klasie jest na pewno inne podejście do gry, inne przygotowania do sezonu. Po 20 minutach meczu z Bestwinką jego los był rozstrzygnięty. Skończyło się naszym wysokim zwycięstwem. Nie popadamy jednak w hurraoptymizm. Zawsze powtarzam, że nie sparingi, nie puchary, ale liga wszystko weryfikuje. Mamy ciężki start, trzy, z czterech pierwszych spotkań gramy na wyjazdach. To będzie sprawdzian naszych możliwości – mówi Henryk Mazur, trener zwycięskiego zespołu.
Z Bestwinką nie zagrał Arkadiusz Bartula, zawodnik bardzo doświadczony, mający za sobą grę m.in. w Górniku Brzeszcze, Ruchu Radzionków, LKS-ie Skidzyń, ówczesnej czechowickiej Walcowni, Przeciszowi Przeciszów oraz Sole Łęki. – W rejonie Oświęcimia i Brzeszcz znają go praktycznie w każdym klubie. Nie wystawiłem go w spotkaniu pucharowym, bo ma lekko naciągnięty mięsień. Nie było sensu ryzykować – dodaje nasz rozmówca.