Gospodarze na wstępie przysporzyli rywalowi problemów, a kilka ich zaczepnych prób zwiastowało nieoczekiwane objęcie prowadzenia. Wiele w obrazie gry zmieniło zdarzenie z 28. minuty. Mateusz Wieja uderzył w kierunku „świątyni” Strażaka, na tor lotu piłki wpłynął Krystian Strach, co też miało zasadnicze znaczenie dla zmylenia usiłującego interweniować golkipera miejscowych. Zespół z Pogórza nabrał przysłowiowego wiatru w żagle nie od razu, choć na półmetku mógł „odjechać” a-klasowiczowi. Nowy nabytek LKS-u Dominik Olchawa w dogodnej sytuacji stanął naprzeciw... swojego taty Jerzego, wobec którego zastosował taryfę ulgową.
 


Przedstawiciel „okręgówki” dominował za to wyraźnie po wznowieniu rywalizacji. W 49. minucie Wieja został sfaulowany w „16”, a rzut karny zwieńczyło trafienie Krzysztofa Kałuży. Klamrą mecz spiął gol K. Stracha, obsłużonego z bocznego sektora boiska przez Krzysztofa Tomaszko. Marcin Nawrocki między słupkami LKS-u pracy miał niewiele, zaś sporo więcej ofensywnych prób – dodajmy bezskutecznych – podjęli futboliści z Pogórza. Brylowali w tym strzelający z dalszej odległości Wieja oraz wprowadzony na plac gry na ostatni kwadrans Robert Białożyt.

Zwycięstwo 3:0 to dla faworyta wynik optymalny, choć można było zakładać, że jeden z topowych zespołów skoczowskiej A-klasy zdoła w jakiejś mierze się przeciwstawić. – Dopóki przeciwnik miał siłę to walka była. Natomiast puchar ma dla nas znaczenie, bo to jednak gra o stawkę. Podeszliśmy do niej więc odpowiednio zmotywowani – zaznacza Łukasz Strach, szkoleniowiec przyjezdnych.