Istotnym okazał się fragment spotkania, w którym ustronianie zdołali wypracować sobie bramkowe zyski po dwakroć. W 12. minucie Mateusz Wigezzi otrzymał podanie za linię obrony Jedności od Dariusza Ruckiego i zza pola karnego wrzucił piłkę za „kołnierz” golkipera przyjezdnych. Równie efektownie napastnik Kuźni wykazał się w 20. minucie. Tym razem z narożnika „16” ulokował strzał idealnie w same „widły”. Kuźnia była przed przerwą aktywniejsza w ofensywie i mogła jeszcze ekipę z Przyszowic skarcić. Po rzucie rożnym próbę Daniela Dobrowolskiego goście wyekspediowali z linii bramkowej, zaś Bartosz Iskrzycki po minięciu duetu defensorów Jedności wymierzył w spojenie słupka z poprzeczką.

Obraz gry uległ odmianie po powrocie drużyn na murawę. Piłkarze Jedności nie zrezygnowali ze starań o bramkę kontaktową. Groźnie pod bramką Michała Skocza robiło się przy stałych fragmentach, kiedy przyjezdni usiłowali wykorzystać swoje fizyczne atuty. Gdy piłka lądowała za linią, a taka sytuacja miała miejsce w dwóch przypadkach, sędzia wskazywał na pozycję spaloną. Najtrudniejsze momenty Kuźnia zatem przetrwała, by w 74. minucie wyprowadzić kluczowy cios. W roli asystenta wystąpił rezerwowy Jakub Chmiel, a Michał Pietraczyk zachował zimną krew. Na nic zdał się wówczas kolejny zryw gości, bo trafienie Rafała Hajoka z 78. minuty było tylko kosmetyką rezultatu, klarownego z punktu widzenia zespołu z Ustronia.