- Czujemy spory niedosyt po tym meczu. Było widać, że każdemu zawodnikowi zależy na zwycięstwie, ale brakowało nam wykończenia oraz szczęścia. To boli, gdy naprawdę dobrze grasz, a mecz kończy się remisem - przyznaje trener GKS-u, Seweryn Kosiec. - Szanujemy ten punkt. Rywal miał optyczną przewagę, aczkolwiek realizowaliśmy swoje założenia - dodaje z kolei szkoleniowiec ekipy z Cieszyna, Kamil Sornat. 

 

 

Mecz powinien się świetnie ułożyć dla drużyny z Radziechów. Tylko w pierwszym kwadransie świetne sytuacje mieli m.in. Wojciech Drewniak, minimalnie uderzając obok bramki, Marcin Byrtek, który "ostemplował" poprzeczkę bramki cieszynian oraz Piotr Motyka. Z czasem jednak to i goście zaczęli dochodzić do swoich sytuacji. Najlepszą z nich miał Wojciech Kołek i tu ponownie w rolę bohatera wcieliło się aluminium przeciwnej bramki. Gole wisiały w powietrzu w pierwszej połowie, ale ostatecznie "nie spadły: one na ziemię... 

 

Zgoła inaczej było po zmianie stron. W 63. minucie na prowadzenie wyszedł zespół z Cieszyna, gdy Filip Wałga długim podaniem znalazł Jakuba Jelenia, a ten głową pokonał bramkarza GKS-u. Odpowiedź gospodarzy była jednak najwyższych lotów. 6 minut później do remisu doprowadził Motyka, który piętką ulokował piłkę w siatce po dograniu Kacpra Mariana. W 80. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Kołek. To spowodowało, iż GKS mocno napierał na bramkę gości w końcówce, lecz to nie zostało udokumentowane w rezultacie i finalnie mecz zakończył się remisem.