Na przestrzeni raptem kilku dni podopieczni Adama Śliwy musieli zmierzyć się dwoma pretendentami do mistrzostwa. I o ile w meczu z Kuźnią Ustroń Skałka zawiodła - przegrywając 0:5 - tak już w starciu z Wisłą ekipa z Żywiecczyzną podjęła rękawice. 

Spotkanie rozgrywane w Żabnicy rozpoczęło się zaskakująco, bo od prowadzenia gospodarzy. W 25. minucie Dominik Natanek z rzutu wolnego przymierzył tak, że Przemysław Szalbót mógł jedynie mrugnąć. Odpowiedź piłkarzy prowadzonych przez Tomasza Wuwera była jednak błyskawiczna. Po zaledwie 60. sekundach gry Bartłomiej Rucki popisał się równie genialnym uderzeniem ze stałego fragmentu gry. Tym większe zaskoczenie było, gdy w 40. minucie wiślanie już prowadzili. Tym razem Andrzej Nowakowski nie dał sobie rady z precyzyjnym uderzeniem Marcina Jasińskiego. Do przerwy mieliśmy jednak remis za sprawą Natanka. Doświadczony snajper otrzymał piłkę z głębi pola, minął Szalbóta i wpakował futbolówkę do pustej bramki. Do pozostania na drugie 45. minut nie trzeba było kibiców więc szczególnie namawiać. Tym bardziej, że szybko wprawił ich w radość Kornel Adamus

Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Adriana Szwarca i zgraniu piłki przez Fabiana Śliwę 25-latek wyprowadził Metal-Skałkę na prowadzenie. To podziałało wstrząsowo na piłkarzy z Wisły, którzy ruszyli do odwrócenia szali na swoją stronę. Skutecznie. Wpierw w 57. minucie znak do ataku swoim kolegom dał nieskuteczny dotychczas w tym meczu Szymon Płoszaj doprowadzając do remisu. "Złotego gola" zdobył natomiast kilka minut później Jakub Kubica, który wykorzystał karygodny błąd defensorów z Żabnicy. W końcówce spotkania piłkę meczową miał Marcin Kochutek, lecz z bliskiej odległości chybił. - Wynik do samego końca był wielką niewiadomą. Dwa błędy kosztowały nas stratę trzech oczek. Szkoda, bo remis był na wyciągnięcie ręki - powiedział nam po meczu szkoleniowiec Metalu Skałki.

Protokół meczowy poniżej.