Inny scenariusz, jak wygrana IV-ligowca w konfrontacji z b-klasowymi rezerwami GLKS-u Wilkowice, wydawał się mało realny. Nawet mając na względzie fakt, że wszystkie ostatnie spotkania sparingowe bestwinianie wieńczyli porażkami. – Wyglądałoby to bardzo źle, gdybyśmy i ten mecz przegrali. Przyjechaliśmy więc po to, aby po prostu zrobić swoje – zauważa Sławomir Szymala, szkoleniowiec ekipy z Bestwiny.
 



Pucharowe starcie rozstrzygnięte zostało właściwie w premierowej odsłonie, w której goście 2-krotnie pokonywali Grzegorza Juraszka. Gol dający prowadzenie to konsekwencja rzutu wolnego Patryka Wentlanda, zamieszania w pobliżu bramki i decydującego akcentu Krystiana Patronia. To jednak Wentland wyrósł na bohatera, wszak wkrótce przytomnym strzałem bezpośrednio z rzutu wolnego obok muru pokonał golkipera GLKS-u II. Faworyt mógł zaliczkę powiększyć, ale m.in. Krystian MakowskiMaciej Kosmaty skutecznością przy dogodnych pozycjach się nie wykazali.

Wstęp drugiej połowy nie był widowiskiem porywającym. Bestwinianie z tonu spuścili, a w ataku pozycyjnym nieszczególnie efektywnie radzili sobie z przeciwnikiem. Zaprzepaścili także kolejną wyborną szansę, gdy bramkarz „dwójki” wyczuł intencje egzekwującego rzut karny Szymona Skęczka. Za sprawą zmysłu snajperskiego Artura Sawickiego, a następnie nieomylnego „z wapna”... golkipera Mateusza Kudrysa, IV-ligowiec zadbał jednak o pokaźny wynik. Jego kosmetyki na rzecz ambitnie walczących gospodarzy dokonał natomiast w 87. minucie Jakub Cybiński, najwyżej wyskakujący do dośrodkowania z rzutu wolnego.