Rezerwy Podbeskidzia przystąpiły do meczu w bardzo silnym składzie personalnym. W pierwszej "11" mogliśmy zobaczyć zawodników, którzy swoje minuty w ekstraklasie zaliczyli. Mowa tu m.in. o Kornelu Osyrze, Jakiebie Bierońskim, Konradzie Gutowskim czy Bartłomieju Kręcichwoście. Drzewiarz postawił jednak na bardzo defensywną grę, skupiającej się na kontratakach i stwarzaniu zagrożeń po stałych fragmentach. – To już kolejny mecz, gdzie zespół jest cofnięty na własnej połowie i liczy na kontry. Trudno, musimy na to też się lepiej przygotować – ocenia trener "dwójki" Podbeskidzia, Dariusz Kołodziej. 

 

W premierowej odsłonie nie działo się za wiele, jeśli chodzi o sytuacje podbramkowe. Przy odrobinie więcej szczęścia bielszczanie mogli jednak prowadzić, lecz poprzeczka zatrzymała piłkę uderzoną przez Dawida Kukułę. Górale byli stroną przeważającą, aczkolwiek większość ich ofensywnych zapędów kończyło się w okolicach pola karnego Drzewiarza. 

 

 

Obfita w gole była z kolei druga część konfrontacji. W 48. minucie Marek Profic celnie przymierzył bezpośrednio z rzutu wolnego, czym otworzył rezultat spotkania. Jasieniczanie poszli za ciosem i kilka minut później było już 2:0, gdy Adam Waliczek wykorzystał pasywność defensywy rezerw Podbeskidzia. Przyjezdni nie zamierzali jednak schować głowy w piasek i w 75. minucie Michał Studnicki zdobył kontaktową bramkę. Entuzjazm Górali został jednak szybko ostudzony. W 86. minucie we własnym polu karnym faulował Kukuła, a na gola rzut karny zamienił Dariusz Łoś. W doliczonym czasie gry Dominik Frelek ustanowił rezultat spotkania, lecz nie miało to przełożenia na zdobycz punktową dla rezerw Podbeskidzia.