Początek meczu nie należał do łatwych dla zespołu z Bielska-Białej. Szwedzi postawili na proste środki w swojej grze, co przez jakiś czas było skuteczną taktyką. Na tyle, iż drużyna Hammarby w 6. minucie otworzyła rezultat meczu. Defensywę Rekordu rozmontował Ozgur Yasar. W tzw. międzyczasie "rekordziści" mieli swoje okazje, aby zdobyć bramkę, lecz 2-krotnie minimalnie szczęścia zabrakło Sebastianowi Leszczakowi. 

 

Po stracie gola biało-zieloni ruszyli do odrabiania strat. W 9. minucie ponownie mieliśmy remis, gdy Artur Popławski pewnie wyegzekwował rzut karny, podyktowany za faul na Leszczaku. Kolejne fragmenty pierwszej połowy upływały bez "fajerwerków", lecz na przerwę to mistrz Polski schodził w lepszych nastrojach. W 19. minucie Paweł Budniak sfinalizował dobrą akcję z Michałem Markiem i tak Rekord wyszedł na prowadzenie. 

 

Druga połowa przebiegła już pod kontrolą "rekordzistów". W 22. minucie na listę strzelców wpisał Michał Kubik, który spuentował szybki atak swojej drużyny. Chwilę później Skandynawowie pokusili się o kolejne trafienie. Jak się jednak później okazało, to było na tyle w tym meczu, jeśli chodzi o ich bramkowe łupy. Szczególnie Szwedom "skrzydła" podcięła bramka na 4:2, autorstwa Leszczaka, który świetnie przymierzył z dystansu. Na tym jednak biało-zieloni nie zamierzali poprzestać. W kolejnych minutach bramkarza mistrza Szwecji pokonywali: Kubik, Matheus oraz Kamil Surmiak. Ostatecznie Rekord wygrał 7:2, co jest bardzo optymistycznym sygnałem przed kolejnymi meczami w Lidze Mistrzów.