Piłka nożna - I liga
Powrót Kasperczyka, czyli akt desperacji czy opłacalnego ryzyka?
Wszystko wskazuje na to, że Robert Kasperczyk ponownie zostanie szkoleniowcem Podbeskidzia. 53-latek podejmie się próby ratowania ekstraklasy w Bielsku-Białej.
Robert Kasperczyk nie jest w Beskidach postacią anonimową - wręcz przeciwnie. To właśnie przy Rychlińskiego odnosił swoje największe trenerskie sukcesy. Dość wspomnieć, że w sezonie 2010/2011 wywalczył z Podbeskidziem 2. miejsce w 1. lidze, awansując jednocześnie na szczebel ekstraklasy. W pierwszym sezonie na najwyższym szczeblu rozgrywek Górale poradzili sobie bardzo solidnie, zajmując 12. miejsce. Później już tak dobrze nie było, a po bardzo słabej rundzie jesiennej Kaspeczyka zastąpił Marcin Sasal.
Gdy wydawało się, że kariera urodzonego w Tuchowie szkoleniowca będzie na fali wznoszącej, ta... niespodziewanie wyhamowała. Kasperczyk od stycznia 2013 roku prowadził Stal Rzeszów, ale rozstał się z tym klubem już w maju. Niedługo trwały także jego przygody z Motorem Lubin (21 meczów), Limanovią (9 meczów) oraz Sandecją Nowy Sączy, którą pokierował w 22 spotkaniach. W lutym 2016 roku Kasperczyk zawiesił trenerkę i został koordynatorem grup młodzieżowych Cracovii, gdzie pracował - prawdopodobnie - aż do dzisiaj.
Jak ocenić powrót 53-latka pod Klimczok? Kasperczyk z pewnością potrafi zmotywować drużynę i pracować w trudnych warunkach. Ma także sporo do udowodnienia po nieudanych trenerskich przygodach. Z drugiej strony - od 4 lat nie miał bezpośredniego kontaktu z tym zawodem, a sytuacja Podbeskidzia jest dramatyczna. Górale po rundzie jesiennej zajmują ostatnie miejsce w tabeli, tracąc do bezpiecznej Stali Mielec 4 punkty.
Włodarze bielskiego klubu po zwolnieniu Krzysztofa Bredego rozmawiali z wieloma trenerami - Ireneuszem Mamrotem, Mariuszem Rumakiem czy Arturem Skowronkiem. Są to jednak trenerzy będący na "karuzeli" od dłuższego czasu, którzy - oprócz tego, że są drożsi - pracując w Podbeskidziu mogą więcej stracić niż zyskać. Żaden szkoleniowiec nie chce bowiem dopisać do swojego CV spadku. A to właśnie Górale są obecnie głównym faworytem do tego, by z ekstraklasą się pożegnać. Z drugiej strony - Kasperczyk na tym ruchu może tylko zyskać. Jeśli ukończy sezon na innej pozycji, aniżeli 16., to będziemy mówić o wielkim wyczynie. Wyczynie, którym może zapewnić sobie wskoczenie na wcześniej wspomnianą karuzelę.
Włodarze bielskiego klubu po zwolnieniu Krzysztofa Bredego rozmawiali z wieloma trenerami - Ireneuszem Mamrotem, Mariuszem Rumakiem czy Arturem Skowronkiem. Są to jednak trenerzy będący na "karuzeli" od dłuższego czasu, którzy - oprócz tego, że są drożsi - pracując w Podbeskidziu mogą więcej stracić niż zyskać. Żaden szkoleniowiec nie chce bowiem dopisać do swojego CV spadku. A to właśnie Górale są obecnie głównym faworytem do tego, by z ekstraklasą się pożegnać. Z drugiej strony - Kasperczyk na tym ruchu może tylko zyskać. Jeśli ukończy sezon na innej pozycji, aniżeli 16., to będziemy mówić o wielkim wyczynie. Wyczynie, którym może zapewnić sobie wskoczenie na wcześniej wspomnianą karuzelę.