- Bardzo pożyteczny sparing. Wynik był sprawą drugorzędną, ale przez długi czas toczyliśmy wyrównany bój z solidnym przeciwnikiem - powiedział po meczu trener LKS-u, Łukasz Hanzel. 

 

Premierowa odsłona spotkania upłynęła bez goli, jednak nie oznacza to, że na boisku wiało nudą. Obie ekipy dochodziły do sytuacji strzeleckich, jednak albo brakowało finalizacji, albo pospolitego szczęścia. Za takowy należy uznać próby Konrada Dzidy z Rotuza i Krystiana Stracha z LKS-u - obydwaj zawodnicy trafili w poprzeczkę. - W pierwszych trzech kwadransach zagraliśmy nowym ustawieniem i było mało czasu, aby dobrze je wdrożyć w życie. Po przerwie powróciliśmy do starego "grania" i było widać tego efekt - ocenia Jakub Kubica, trener Rotuza. 

 

W 53. minucie bronowianie objęli prowadzenie, gdy Jakub Mencnarowski wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na testowanym zawodniku. 3 minuty później Rotuz już prowadził, gdy podanie testowanego gracza sfinalizował Patryk Strzelczyk. LKS odpowiedział w 75. minucie. Łukasz Pszczółka na gola zamienił dogranie z rzutu rożnego, jednak potem znów skutecznością błysnęli piłkarze z Bronowa. W 85. minucie dośrodkowanie Krystiana Cyronia zamknął Krzysztof Iskrzycki, a wynik meczu na 4:1 ustalił testowany zawodnik, który głową skierował piłkę do siatki po "kornerze".