Mistrz skoczowskiej A-klasy w rozgrywkach ubiegłych nie spisuje się w roli beniaminka dobrze i szybko stało się jasne, że przyjdzie mu godzić się z powrotem do niższej ligi. Ostatnie występy, choć degradację przypieczętowały już nawet matematycznie, dają w Goleszowie powody do optymizmu. – Późno, ale się przebudziliśmy. Sprawiamy niespodzianki i wyciągamy z tego wnioski. Słyszymy też różne opinie, że aż tacy słabi nie jesteśmy, jak tabela to pokazuje – mówi Dawid Janoszek, szkoleniowiec outsidera w stawce, pod którego wodzą drużyna punktuje ostatnio... regularnie.

W weekend miniony goleszowianie sprawili nie lada psikusa walczącej o awans Podhalance Milówka, z którą zremisowali u siebie 1:1. Wcześniej wywieźli po punkcie z Hażlacha i Ślemienia wobec wyników 2:2, by na własnym boisku podzielić się łupami ze Skałką Żabnica (1:1). W tzw. międzyczasie przyszło jedyne w tym sezonie zwycięstwo. Na boisku wprawdzie futboliści LKS wyraźnie ulegli rywalowi z Wisły, lecz na ich korzyść przyznano w następstwie weryfikacji walkower. – Wszystkie mecze traktujemy jako przygotowanie do następnego sezonu, w którym zamierzać walczyć o rychły powrót na szczebel ligi okręgowej – opowiada Janoszek.