W 2. rundzie Pucharu Polski Czarnym Jaworze dopisało szczęście, wszak pokonali IV-ligowca z Czańca w konkursie rzutów karnych. Dziś szczęście uśmiechnęło się natomiast do przeciwników drużyny Krzysztofa Dybczyńskiego. Wobec niewykorzystanych "11" przez Mateusza Wajdzika i Rafała Pezdy, których intencje wyczuł Mateusz Kudrys oraz uderzeniu w słupek Jakuba Krawczyka, awans świętował mistrz "okręgówki" z poprzedniego sezonu. 

 

 

Samo spotkanie było wyrównane, choć z lekkim wskazaniem na przyjezdnych. Zespół Sławomira Szymali w 49. minucie objął prowadzenie, gdy Mateusz Wilczek otrzymał prostopadłe podanie ze środkowej strefy boiska, położył golkipera Czarnych, a następnie skierował piłkę do siatki. Jaworzanie odpowiedzieli w 70. minucie za sprawą Damiana Ścibora, który z 5. metra huknął pod poprzeczką. W ostatnim kwadransie gry obie drużyny miały po "setce", by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Pezda w dogodnej pozycji nie pokonał jednak Kudrysa, zaś po drugiej stronie boiska byliśmy świadkami kontrowersji - sędzia nie odgwizdał widocznego przewinienia w polu karnym. 

 

- Druga połowa była wymianą ciosów. Mimo że nie udało nam się awansować, to mogę być zadowolony. W mojej opinii dobrze zaprezentowaliśmy się w Pucharze. Pozostaje delikatny niedosyt, gdy odpada się po rzutach karnych. Tym bardziej, że z IV-ligowcem stoczyliśmy wyrównany bój - ocenił Dybczyński.