Przed konfrontacją z zdecydowanym liderem I ligi kibice Podbeskidzia mogli zadawać sobie pytanie traktujące o możliwościach bielskiego zespołu, który od początku sezonu gra w tzw. kratkę. Po końcowym gwizdku arbitra do jednoznacznych wniosków dojść nie mogli, ponieważ „Górale” z lepiej dysponowanym rywalem bezbramkowo zremisowali. W premierowej odsłonie rywalizacji goście mieli więcej z gry i to oni mogli otworzyć wynik. Petr Schwarz nieznacznie się pomylił, a ze strzałem Arkadiusza Kasperkiewicza poradził sobie Wojciech Fabisiak. Roberto Grandara brał udział wraz z Przemysławem Płachetą w najgroźniejszym ataku gospodarzy przed przerwą.

Po zmianie stron ponownie dał o sobie znać Płacheta. Chwila kilka po wznowieniu gry Michał Gliwa stanął na wysokości zadania po jego strzale. A potem... Golkiperzy obu drużyn zasłużyli po tym meczu na pochwały, ponieważ zachowali czyste konta. Natomiast końcowy rezultat świadczy o tym, iż w ofensywie brakowało jednym i drugim konkretów. Kacper Kostorz i Miłosz Kozak zanotowali pozytywne zmiany, ale nie przełożyły się ich poczynania ofensywne na oczekiwane przez trenera i kibiców Podbeskidzia rezultaty.

Podbeskidzie po 13. kolejkach ma pięć punktów przewagi nad strefą spadkową, siedem straty do miejsca gwarantującego awans. Idzie! Idzie! Podbeskidzie! W którą stronę?