
Punkty w garści po piorunującym kwadransie
Po stracie punktów na własnym stadionie GKS Radziechowy-Wieprz udał się na mecz do Pietrzykowic z miejscowymi Borami. Goście byli faworytami sobotniej konfrontacji.
Wynik już w 4. minucie otworzył Kacper Marian. Wykorzystał prostopadłe podanie Piotra Motyki i bez problemów pokonał Sławomira Raczka w sytuacji sam na sam. Gospodarze mogli odpowiedzieć momentalnie, bo chwilę potem Adrian Dobija strzelał z 4. metra, ale Wojciech Barcik umiejętnie skrócił kąt i odbił piłkę na rzut rożny. Zapędy Borów ostudził Marcin Byrtek, który w 11. minucie wykorzystał rzut karny po faulu na Jakubie Knapku. Po kwadransie zawodnicy trenera Seweryna Kośca prowadzili już różnicą 3 goli, bo niefortunną interwencję Raczka wykorzystał Jakub Pieterwas. Pozostałe minuty pierwszej połowy toczyły się pod dyktando gości. Wyjątkiem była sytuacja stworzona przez gospodarzy w ostatniej minucie, kiedy to straty zmniejszyć mógł Marcin Gustyński, ale jego próba strzału głową z 3. metra po dośrodkowaniu z rzutu wolnego została zastopowana przez bramkarza GKS-u.
- Zagraliśmy naprawdę bardzo dobrą połowę. Tak samo, jak przez cały mecz z Piastem, stwarzaliśmy dużo sytuacji, mieliśmy znaczącą przewagę. Dziś pomógł nam też przeciwnik, który niemal podarował nam 2 gole - powiedział nam trener gości.
Szkoleniowiec miejscowych Sebastian Gierat próbował zmienić losy spotkania i wprowadził na boisko kwartet nowych zawodników w przerwie. Na nic jednak się to zdało. - Trafiliśmy dziś na bardzo mocnego przeciwnika z czołówki ligi, który wykorzystał swoje sytuacje. Na nasze nieszczęście pomogliśmy mu zdobyć 2 bramki. A popełniając takie błędy nie możesz myśleć o zdobyciu nawet punktu. - zaznaczył szkoleniowiec Borów.
W 82. minucie wynik spotkania ustalił tymczasem Wojciech Drewniak, który pewnie wykończył dogodną sytuację strzelając z narożnika pola karnego w kierunku dalszego słupka. Piłka odbiła się jeszcze od słupka, a „Fiodory” potwierdziły dominację na przestrzeni całego spotkania.