Piłka nożna - Liga Okręgowa
Roman Czech: Nie będziemy ściągać najemników by się utrzymać
Wydaje mi się, że byliśmy jednym z lepszych zespołów w tej lidze i potwierdzilibyśmy to w rundzie wiosennej - mówi nam Roman Czech, prezes Metalu Węgierska Górka, mistrza żywieckiej A-klasy, który w przyszłym sezonie wystartuje w Lidze Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej.
SportoweBeskidy.pl: Panie prezesie, gratuluję awansu.
Roman Czech: To taki pół awans (śmiech). Myślę jednak, że nie można było podjąć innej decyzji. My jak na klub amatorski jesteśmy dobrze zorganizowani, ale nie bylibyśmy w stanie spełnić wszystkich restrykcji związanych z grą w dobie pandemii koronawirusa. Trzeba pamiętać, że ryzyko zarażenia jest bardzo duże, a sytuacja na Śląsku niepokojąca. Dlatego nie było innego wyjścia. Na Podokręgu była organizowana ankieta dla klubów: kto chce grać, a kto nie. My opowiadaliśmy się za tym, aby sezon zakończyć, nie patrząc na to, czy da nam to awans.
SportoweBeskidy.pl: Metal od samego początku był wymieniany jako faworyt ligi. Celowaliście w awans?
R.C.: Długo jestem działaczem sportowym, a jeszcze wcześniej byłem trenerem. Nigdy nie robiłem zbędnego ciśnienia drużynie i tym razem było podobnie. Cieszymy się z awansu, bo jest to dla nas duży sukces. Proszę pamiętać, że jesteśmy 5-letnim klubem, ponieważ trzeba nam liczyć czas od momentu, gdy wyłamaliśmy się z tego nieszczęsnego połączenia ze Skałką Żabnica. Chcieliśmy, aby w Węgierskiej Górce także był klub i się to nam udało. Wydaje mi się, że byliśmy jednym z lepszych zespołów w tej lidze i potwierdzilibyśmy to w rundzie wiosennej.
SportoweBeskidy.pl: Czy klub jest przygotowany na grę w lidze okręgowej?
R.C.: Myślę, że tak. Nasz budynek klubowy niedawno przeszedł remont - poprawiliśmy standardy szatni oraz pokoju sędziowskiego. Stadion także mamy dobry, utrzymujemy obiekt wraz ze Skałką. Wszystkie warunki na występy w lidze okręgowej więc spełniamy. Jeśli chodzi o kwestie sportowe, to mamy dobry zespół i młodzież. Chcemy wprowadzać juniorów do I drużyny i dawać im szanse na ogrywanie się. Jesteśmy klubem, który nie płaci zawodnikom - zwracamy jedynie część kosztów za dojazdy. Jestem przeciwnikiem płacenia piłkarzom na tym poziomie. Dlatego nie będziemy ściągać graczy, którzy przyjdą tu tylko dla pieniędzy.
SportoweBeskidy.pl: Ale planujecie wzmocnienia przed nowym sezonem?
R.C.: Nie wybiegaliśmy myślami tak daleko, bo dopiero końcem minionego tygodnia dostaliśmy informację o przyznaniu awansu. Po 15 maja mamy spotkanie zarządu z trenerem, na którym będziemy rozmawiać o tym co dalej. Wiele zależy od szkoleniowca Sołtyska i od tego, jak widzi drużynę. Nasz zespół od kilku lat jest stabilny, przeprowadzamy tylko kosmetyczne zmiany. Zawodnicy nie odchodzą od nas, bo doceniają atmosferę, która planuje w klubie. Dlatego nie sprowadzamy piłkarzy konfliktowych. Atmosfera jest dla nas najważniejsza.
SportoweBeskidy.pl: Czy sytuacja z koronawirusem wpłynęła na sytuację finansową klubu?
R.C.: Nasz klub finansowo opiera się na dotacjach z gminy i kilku sponsorów. Póki co nie mam przesłanek, aby któraś ze stron planowała ograniczyć udzielanego nam wsparcia. To, co jest i będzie w "okręgówce" nam potrzebne, mamy zapewnione. Proszę pamiętać, że przez odwołanie rundy wiosennej kluby sporo zaoszczędziły: sędziowie i transport to duża część wszystkich kosztów.
SportoweBeskidy.pl: A co z trenerem Robertem Sołtyskiem? Dotychczas łączył obowiązki bycia trenerem Metalu i GKS-u Radziechowy-Wieprz.
R.C.: Dotychczas udawało mu się skutecznie łączyć te obowiązki. Przed objęciem GKS-u był trenerem naszym i Mitechu Żywiec. Wiadomo, że "okręgówka" wymaga większego zaangażowania czasowego, ale nie planujemy żadnych zmian. Zgodziłem się na taki wariant, bo szanuję Roberta i wiem, że chce trenować jak najwyżej. To normalne w pracy szkoleniowca. Jeżeli będzie taka możliwość, to na rundę jesienną następnego sezonu na pewno z nami zostanie. Później przeanalizujemy czy łączenie tych obowiązków jest możliwe.