Brak większości zawodników z „podstawy” dało się odczuć w poczynaniach „Górali”, którzy choć próbowali dyktować warunki, to za wyjątkiem obiecujących kornerów nie byli w stanie zagrozić bramce Sandecji. Także jednak miejscowym niewiele w ofensywie wychodziło i dopiero w 26. minucie szarża Dominika Kuna, tudzież poprawka Tadeusza Sochy omal nie przyniosła powodzenia. W 29. minucie Podbeskidzie stanęło za to przed szansą wymarzoną, by w Nowym Sączu prowadzić. Sam poszkodowany w polu karnym Kamil Biliński wyegzekwował rzut karny, ale jego intencje strzału po ziemi świetnie wyczuł Daniel Bielica. Kolejną próbę wymagającą interwencji golkipera Sandecji podjął w 36. minucie Damian Hilbrycht. Strzał nie był natomiast ani mocny, ani dostatecznie precyzyjny. Fart dopisał z kolei bielszczanom w 42. minucie. Piłkę na rzecz Kuna w fatalny sposób stracił w okolicy „16” Dmytro Bashlai, a drużynę uratował wychodzący z bramki Rafał Leszczyński. Aktywny Kun w 44. minucie wpadł w pole karne, gdzie został powalony przez Kacpra Gacha. Inaczej niż Biliński pewnie szansę spożytkował Michal Piter-Bucko, w przeszłości co ciekawe piłkarz Podbeskidzia.

Do wyrównania „Górale” po zmianie stron dążyć zamierzali i już w 51. minucie Mateusz Marzec pomylił się ledwie o centymetry po asyście Hilbrychta. Pod drugą ze „świątyń” zaiskrzyło w 58. minucie, kiedy Leszczyński sparował mocne uderzenie Damiana Chmiela. Raz jeszcze golkiper Podbeskidzia błysnął w 64. minucie, broniąc główkę Dawida Szufryna z bliskiej odległości. Po dłuższym fragmencie gry bez podbramkowych spięć wyrównaniem zapachniało w minucie 80. Najpierw główkującego Bilińskiego, a moment później również dobijającego Szymona Mroczko zastopował z łutem szczęścia Bielica. Z kolei już w 90. minucie w dogodnej sytuacji odnalazł się Marzec, lecz głową skierował futbolówkę obok celu. Przy tej ofensywnej niefrasobliwości faktem stała się przegrana świeżo upieczonego przyszłego beniaminka ekstraklasowego.