Scenariusz dobrze znany
W ostatnim meczu rundy jesiennej Spójnia Landek udała się do Katowic, gdzie zmierzyła się z miejscowym Rozwojem.
- Pojechaliśmy na mecz z Rozwojem w 14-osobowej kadrze i trochę zabrakło nam sił. Niemniej, pierwsze połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu, a później działy się dziwne rzeczy. Sprawdził się scenariusz znany z tej rundy, jesteśmy zespołem jednej połowy - przyznaje szczerze trener Spójni Tomasz Kocerba.
Nie po myśli landeczan ułożyło się ich spotkanie z Rozwojem. Już w 3. minucie zawodnik gospodarzy umieścił piłkę w siatce Spójni po wrzutce z bocznego fragmentu boiska. Reakcja ekipy z Landeka na ten - nomen omen - rozwój wydarzeń była jednak właściwa. Spójnia przejęła inicjatywę nad spotkaniem, a w parze z tym poszły gole. W 18. minucie do remisu doprowadził Bartłomiej Ślosarczyk, który wykończył dogranie Wojciecha Pisarek. Ślosarczyk miał swój udział także przy drugiej bramce, kiedy to został nieprzepisowo zatrzymany w polu karnym rywala. Do "11" w 39. minucie podszedł Giorgi Merebaszwili i zamienił ją na bramkę.
Po zmianie stron Spójnia... nie wyszła z szatni. To nie był ten zespół, co w pierwszej części. Niepotrzebnie landeczanie skupili się tak mocno na bronieniu jednobramkowej zaliczki. Już w 62. minucie Rozwój doprowadził do stanu 2:2 po błędzie gracza Spójni, który źle przyjął piłkę we własnym polu karnym. W ostatnim kwadransie katowiczanie dołożyli kolejne 2 bramki i to oni cieszyli się z wygranej na koniec rundy.