Drużyna gości była stawiana w roli faworyta spotkania, albowiem wygrała już ze swoim rywalem 2 razy w tym roku. Stało się to w rozgrywkach żywieckiej A-klasy i w pucharowej konfrontacji. W 8. minucie udowodniła, że to żaden przypadek i za sprawą gola Victora Schuliosa wyszła na prowadzenie. Portugalczyk wykorzystał niedokładne wybicie defensora gospodarzy z pola karnego i strzałem z woleja z 20. metra nie dał szans Mateuszowi Piętce. Goście poszli za ciosem i podwyższyli na 2:0 po ledwie 4. minutach. Z prawej strony boiska dośrodkowywał Mateusz Łajczak, obrońcy minęli się z piłką, co wykorzystał Szymon Stawowczyk. Po pół godzinie gry sytuację sam na sam miał Rian Machado, ale jego strzał minął bramkę gospodarzy. Mimo że Muńcuł przegrywał, nie zamierzał się poddać i próbował stwarzać swoje okazje, operując piłką na połowie przeciwnika, a także z kontrataku. Najlepszą z nich zmarnował Dariusz Piwowarczyk, który nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem po tym, jak przebiegł z piłką niemal pół boiska.
 


W drugiej połowie inicjatywę przejęli podopieczni Krzysztofa Karpety. W 55. minucie to właśnie grający trener Muńcoła uderzał groźnie z rzutu wolnego na bramkę przyjezdnych. Swoich szans nie potrafili skutecznie wykończyć Krzysztof Romański Patryk Teter. W 80. minucie spotkania piłka po strzale wprowadzonego na boisko Mateusza Bednarskiego zatrzymała się na poprzeczce. 5. minut później piłkarze Smreka ustalili wynik spotkania. Po rzucie wolnym z okolic 40. metra futbolówka trafiła do Deiversona Limy, który wyprzedził obrońcę na skraju pola karnego i zagrał wsteczne podanie do wchodzącego Stawowczyka. Ten zdobył swojego kolejnego gola w tym spotkaniu.

- Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa. Jeśli liczyć zmagania pucharowe to jest to nasze 4. zwycięstwo z rzędu. Jestem zadowolony ze swojej drużyny i tego, że zmiana ustawienia przynosi efekty. Dziwię się natomiast, że Muńcuł zamyka ligową stawkę, bo naprawdę potrafi dobrze grać w piłkę - powiedział Piotr Jaroszek, szkoleniowiec Smreka.

- Jak nie idzie to nie idzie. Tak mogę skomentować nasze kolejne zawody. Braki kadrowe były widoczne na boisku, ale nie byliśmy słabsi od przeciwnika. Mimo faktu, że przegrywaliśmy 2 golami to nie załamaliśmy się i częściej operowaliśmy piłką. Myślę, że sytuacja niewykorzystana przed przerwą była kluczowa, jeśli chodzi o losy rywalizacji - zaznacza trener Muńcoła.