SportoweBeskidy.pl: Jak przebiega zimowy okres przygotowawczy GKS-u?
 

Seweryn Kosiec: Bardzo pomyślnie, szczerze mówiąc sam nie spodziewałem się aż tak dobrego początku przygotowań. Mimo, że nie trenujemy na obiektach własnych i chłopcy muszą na te treningi dojeżdżać to są na tych zajęciach. Mamy do dyspozycji raz w tygodniu siłownię w Żywcu, którą udostępnia nam pan Piotr Tymiński. Moi podopieczni podchodzą do tego bardzo poważnie. Na 2. pozostałych jednostkach treningowych także mamy dużą frekwencję. Dzięki temu realizujemy się wszyscy- ja jako trener, a zawodnicy piłkarsko.

 

SportoweBeskidy.pl: Jak dotąd nie słyszeliśmy o żadnych planowanych wzmocnieniach... Nikogo nie szukacie czy po prostu to strategia wpisująca się w zasadę, że transfery lubią ciszę?
 

S.K: Poniekąd lubią ciszę. Wychodzę z założenia, że jak niczego nie mamy „na papierze”, to lepiej to przemilczeć. Ostatecznie kwestie formalne decydują czy jakiś zawodnik trafia do konkretnego klubu. Na treningach naszej drużyny pojawia się wiele nowych twarzy, ale jest za wcześnie, żeby mówić o konkretach. Nie warto ogłaszać wszem i wobec przejścia zawodnika do klubu, bo historia zna wiele przypadków transferów, które nie doszły do skutku na „ostatniej prostej”.

 

SportoweBeskidy.pl: W meczach rundy jesiennej dokonywał pan niewielu zmian. W zespole broniło na przestrzeni 14 meczów dwóch golkiperów. Dodatkowo nie będzie pan mógł skorzystać z usług Piotra Motyki i Szymona Barcika, których z różnych powodów w klubie już nie ma. Zawodników na jakie pozycje potrzebujecie najbardziej?
 

S.K.: Tak, jak wszędzie – potrzebujemy klasycznej „9”. Na pewno zależy nam także na zwiększeniu rywalizacji w formacjach ofensywnych, jak i w środku obrony. Ponadto, jak właściwie każda drużyna poszukujemy bramkarza.

 

SportoweBeskidy.pl: Wasza konkurencja nie próżnuje, ma za sobą już pierwsze sparingi. Co więcej, ostatecznie na pozostanie w drużynie Tempa Puńców zdecydował się Rafał Adamek.
 

S.K.: Myślę, że przez pryzmat ligi to dobrze, że Rafał Adamek został w Puńcowie. Drużyna Tempa tez ma swoje aspiracje. Nie dziwię się, że nie opuścił klubu - nie po to zespól grał i walczył przez całą rundę jesienną i prowadzi w rozgrywkach, by teraz odpuścić i osiąść na laurach. Wydaje mi się, że poświęca swoją osobę dla tego klubu i chce pomóc mu w awansie do IV ligi. To nie jest celem drużyny z Puńcowa od dziś, walczą o promocję na wyższy poziom rozgrywkowy już od czasów, gdy pracowałem w Orle Łękawica. Obecność takiego piłkarza podnosi poziom ligi, to sama przyjemność móc rywalizować z drużyną o takim potencjale i takim zawodnikami. Dla mnie decyzja Adamka nie jest zaskoczeniem. Podkreślić wypada jednak, że na końcu piłka nożna to sport, w którym na boisko wychodzi się w 11-osobowym składzie.

 

 

SportoweBeskidy.pl: Plan sparingów GKS-u zawiera po 2 mecze towarzyskie z drużynami z poziomu IV ligi, „okręgówki” i A-klasy. Czym podyktowany był dobór takich właśnie rywali?
 

S.K.: Podyktowany był przede wszystkim tym, że chciałem zagrać z drużynami z 2 poziomów rozgrywkowych – bo zarówno Żuraw, jak i Stal-Śrubiarnia nie będą chłopcami do bicia. Wydaje mi się, że prezentują poziom podobny lub nawet wyższy niż zespoły, z którymi rywalizujemy na co dzień w naszej lidze. Rywale IV-ligowi mają służyć jako punkt odniesienia. Z kolei wybierając sparingpartnerów z „okręgówki” chciałem zaplanować sparing z drużynami z równoległej ligi, którzy nie zajmują ostatnich miejsc, z którymi możemy na poważnie powalczyć. Nie ukrywam, że jak to w okresie zimowym, decydowała także dostępność boisk i zwykłe koleżeństwo - z niektórymi drużynami gramy towarzysko dosyć często.

 

SportoweBeskidy.pl: Jak ważny jest dla trenera ewentualny triumf w Pucharze Polski na poziomie Podokręgu Żywiec. Bez wątpienia jest to trofeum co najmniej prestiżowe. Nie uważa pan, że paradoksalnie, w obliczu obecnej sytuacji kadrowej, kolejne mecze pucharowe będą stanowiły obciążenie dla zawodników w meczach ligowych?
 

S.K.: Ewentualny triumf w finale jest ważny chociażby przez to, że warto zdobyć trofeum i być najlepszą drużyną w powiecie - dla własnej, trenerskiej i zawodniczej satysfakcji. Na pewno kontynuacja pucharowej przygody jest dla drużyn reprezentujących poziom „okręgówki” trudna i niewygodna. Jeśli pokonamy Smreka, to na dalszym etapie rozgrywek będziemy musieli grać w środę i będzie to dla nas bezcenna nauka. Przez pryzmat całości da nam to bardzo wiele z punktu widzenia doświadczenia. To fakt, kadra jak dotąd nas ograniczała, ale mam nadzieję, że trwająca zima stworzy nam więcej możliwości na tej płaszczyźnie. Najpierw musimy jednak przede wszystkim zdobyć trofeum.

 

SportoweBeskidy.pl: GKS Radziechowy-Wieprz w IV lidze w sezonie 2023/2024 - sfera marzeń czy nadal realny scenariusz?
 

S.K.: Jak to mawiają klasycy "dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe". Patrząc na tabelę te 5 punktów to i dużo, i mało. Cel i ambicje trzeba mieć zawsze, czy szansa na sukces jest, czy jej nie ma. Odkąd pracuję w klubie to wciąż idziemy do przodu, poprawiamy się. Zobaczymy co będzie na końcu sezonu, w czerwcu. Nie możemy jednak wtedy postawić kropki nad "i", nagle przestać pracować, odpuścić. W ciągu 2 lat rozwinęliśmy się zarówno jako klub, jak i drużyna. Póki cała społeczność związana z GKS-em będzie dążyła do awansu, to musimy to wykorzystać i również iść do przodu, stawać się lepszymi, realizować nasze plany i założenia. Myślę, że wszyscy w klubie, a więc działacze, zawodnicy oraz trenerzy są tego świadomi.