Po ostatnim remisie z Jagiellonią Białystok w szeregach Rekordu z pewnością panował niedosyt. Biało-zieloni pokazali jednak w sposób najlepszy z możliwych, że sportową złość można przekuć w świetny występ. Boleśnie przekonali się o tym zawodnicy z Bochni, którzy mimo ambicji nie mieli argumentów w starciu z "rozpędzonymi" bielszczanami. 

 

 

Niespełna 120 sekund potrzebowali "rekordziści", aby fetować trafienie, a na listę strzelców wpisał się Mikołaj Zastawnik. Chwil kilka później było już 2:0, gdy Sergiej Korsunov indywidualną szarżą rozmontował defensywę gości. Ofensywne przebudzenie Rekordu nastąpiło w końcówce pierwszej połowy - to w jakim stylu. W odstępie kilkunastu sekund dwukrotnie do siatki rywala trafiał Zastawnik. Wpierw celnie uderzając z 12. metra, a następnie wykorzystując dogranie z prawej strony. Ostatnie trafienie przed przerwą zanotował Paweł Budniak. Popularny "Magic" zaskoczył golkiper BSF, który przepuścił piłkę pomiędzy nogami. 

 

Po przerwie gospodarze zagrali nieco bardziej "ekonomicznie", jednak to nie oznacza, iż na placu "boju" nie działo się nic. W 27. i 37. minucie z bramki cieszył się Fin, Jani Korpela, a tuz przed ostatnią syreną z bramki honorowej cieszyli się goście. Zwycięstwo Rekordu mogło być bardziej okazałe, lecz w drugiej części meczu "obramowanie" zatrzymało Michała MarkaArtura Popławskiego.