Skórzak: Liczebność kadry największym wyzwaniem
Jednym z beniaminków nowego sezonu w lidze okręgowej będzie finalnie Metal Węgierska Górka. O sporym wyzwaniu, jakie czeka niedawnego jeszcze a-klasowicza, mówi trener Zbigniew Skórzak, który latem przejął szkoleniową pieczę nad zespołem.
SportoweBeskidy.pl: Ni stąd, ni zowąd Metal Węgierska Górka wylądował w lidze okręgowej. Jesteście na to gotowi?
Zbigniew Skórzak: Odpowiedź poznamy w lidze, na razie skupiamy się nad tym, aby uzupełnić skład. Za największą bolączkę na tym etapie, nawet w przypadku startu w A-klasie, uważam liczebność naszej kadry. Nie próżnujemy, szukamy wzmocnień, ale okres jest trudny, bo wielu zawodników podpisało już deklaracje w innych klubach. Nie będzie z nami czołowego strzelca Damiana Tomiczka, podstawowego bramkarza Rafała Pawlusa czy kończącego przygodę z piłką Michała Gawlińskiego. To poważne osłabienia. W zastępstwie będziemy mieli raczej piłkarzy stosunkowo młodych – takich, którzy kiedyś w Metalu grali, a później zrobili sobie przerwę, bądź też z najbliższych okolic.
SportoweBeskidy.pl: Chyba nie jest więc pan nadmiernym entuzjastą w związku z dołączeniem Metalu do „okręgówki”?
Z.S.: Skoro pojawiła się taka okoliczność – to czemu mielibyśmy z tej szansy nie skorzystać? Największym naszym utrudnieniem może okazać się wspomniana liczebność kadry, bo nawet grając mecz pucharowy z Grapą Trzebinia, na który wypadło nam ze składu 2 zawodników, a w trakcie spotkania doszły 2 urazy, mieliśmy mocno ograniczone pole manewru i zmian nam zabrakło. Chętnie podejmiemy wyzwanie gry w wyższej lidze. Gorzej będzie natomiast, jeśli przyjdzie nam „łatać” skład kimś nie do końca zdrowym bądź młodzieżą, która zamiast się uczyć i rozwijać stanie nagle przed koniecznością brania odpowiedzialności na swoje barki.
SportoweBeskidy.pl: Nie trudno jednak wyrokować, że będziecie jedną z tych drużyn, której przyjdzie bić się o utrzymanie...
Z.S.: Mamy w składzie kilku bardzo dobrych zawodników, którzy moim zdaniem się obronią. Ważne, żebyśmy jak najczęściej mieli do dyspozycji pełny skład. Chcemy grać, sprawdzić się, a też przecież nie będzie to jakaś kosmiczna ligi z drużynami wyraźnie poza naszym zasięgiem. Jasne, że z przygotowaniami do sezonu ruszyliśmy z myślą o innym szczeblu rozgrywkowym, więc jakaś niepewność będzie nam towarzyszyła. Tym bardziej przy ubytkach zawodników mających wpływ na jakość zespołu.
SportoweBeskidy.pl: W weekend zagracie pucharowy mecz z „dwójką” GKS-u Radziechowy-Wieprz. W kontekście przez trenera przywołanym awans do kolejnej rundy nie jest jakimś ultra ważnym celem?
Z.S.: Zgadza się, bardziej potraktujemy ten mecz jako przetarcie przed ligą. Zagrają nowi chłopcy, ja sam jeszcze poznaję drużynę. Będzie nam więc przyświecać mentalność związana z chęcią zaprezentowania się z jak najlepszej strony, ale szukając pewnych ustawień i sprawdzając określone warianty gry.
SportoweBeskidy.pl: Na koniec – bo nie sposób o tym nie wspomnieć – dokonał pan sztuki rzadkiej, a może i nawet historycznej jako trener. Pański nowy klub awansował bez gry do „okręgówki”, a prowadzona do niedawna Koszarawa Żywiec przesunęła się do żywieckiej A-klasy.
Z.S.: Rzeczywiście to niespotykane. Ale cieszy, że pozytywne dla obu tych klubów z Żywiecczyzny. Koszarawa to klub zawsze bliski mojemu sercu. Dobrze, żeby pomału znalazła właściwe sobie miejsce w ligowej hierarchii.