Żywczanki wczoraj ponownie zawiodły, ulegając w Piasecznie ekipie GOSiRKi 3:4. Rywalki zbliżyły się w tabeli wobec takiego rozstrzygnięcia na punkt, podobny dystans do Mitechu ma gdański Sztorm. Przy jednym meczu rozegranym mniej stratę 3 „oczek” ma AZS PSW Biała Podlaska. Właśnie dwa ostatnie przywołane zespoły, tyle że w kolejności odwrotnej – zagrają teraz z Mitechem w Żywcu – odpowiednio 13 i 20 maja. – Sytuacja jest ciężka. To będą mecze o wszystko. Musimy przynajmniej jeden z nich wygrać, nie chcemy nawet myśleć, co będzie w innym przypadku – mówi nam świadomy zagrożenia degradacją trener Robert Sołtysek.

Niedzielne spotkanie 24. kolejki nie ułożyło się dla Mitechu pomyślnie. Ba, już przed wyjazdem do Piaseczna okazało się, że na pokładzie nie będzie nominalnej bramkarki. W nietypowej dla siebie roli po raz drugi w sezonie wystąpiła zawodniczka z pola Patrycja Rżany. W zaistniałych okolicznościach powrót Aleksandry Komosy, bądź rezerwowej Katarzyny Hudeckiej do „świątyni” jest w Żywcu bardzo wyczekiwany. – Chcielibyśmy zagrać decydujące mecze w możliwie najsilniejszym składzie. To może mieć kluczowe znaczenie – tłumaczy szkoleniowiec ekipy z Żywca.

Co ciekawe, potyczka w Piasecznie była kolejną na wiosnę, której żywczanki wcale przegrać nie musiały. – Po naszej stronie było sporo zaangażowania. Prowadziliśmy grę i stwarzaliśmy sytuacje bramkowe. Ale ciężko o korzystny wynik, kiedy traci się 3 gole po rzutach rożnych. Nawet, gdy rywalki prowadziły 4:0 i złapaliśmy z nimi kontakt mogliśmy co najmniej zremisować przy wypracowanych szansach – dodaje Sołtysek.