Nic nie zwiastowało, iż potyczka zakończy się aż tak wysoką wygraną Rekordu. W 11. minucie ustronianie objęli prowadzenie, za sprawą trafienia Konrada Kudera, który zdecydował się na precyzyjny strzał z dystansu. Przez kolejne fragmenty spotkania "rekordziści" bili głową w "mur". Dobrych okazji nie wykorzystali: Bartosz Kowalczyk, Marek Sobik czy testowany zawodnik. 

 

 

W końcu jednak nastąpiło przełamanie w szeregach bielszczan. Testowany zawodnik doprowadził do remisu, a później już... ruszyło, czego owocem były 4 bramki zdobyte przez Rekord w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. W 44. minucie kontakt nawiązał Cezary Ferfecki, wykorzystując rzut karny, lecz to na więcej drużynę z Ustronia stać nie było. 

 

Po przerwie działy się już sceny dantejskie. Co "rekordziści" znajdywali się pod bramką przeciwnika, to wpadało. Ostatecznie bielszczanie zaaplikowali swemu przeciwnikowi aż 12 goli, co mimo meczu o charakterze towarzyskim i faktem, że Rekord mierzył się z rywalem z niższej klasy rozgrywkowej, to należy ten wynik docenić. – Bardzo pożyteczny sparing w samym środku zgrupowania. Muszę podkreślić dobrą intensywność w naszej grze, mimo aplikowanych obciążeń treningowych – przyznał na łamach klubowej strony Dariusz Mrózek, trener Rekordu.