To będzie mecz wyrównany – niemal zgodnie z taką opinią odnoszono się do rywalizacji ekip z Pietrzykowic i Wisły. Istotnie obie drużyny stoczyły zaciętą walkę, która nabrała rozmachu w drugiej połowie. Ta też przyniosła obopólne zdobycze bramkowe. W 52. minucie cieszyli się przyjezdni. Z prawego skrzydła dośrodkował w pole karne Kacper Kiraga, piłka minęła defensywę Borów trafiając do Dawida Mazurka, który ładnym strzałem od poprzeczki zmusiła Sławomira Raczka do sięgania „za kołnierz”. Wyrównanie nastąpiło w 56. minucie w następstwie kornera egzekwowanego przez podopiecznych Sebastiana Gierata. Futbolówkę wrzuconą w pobliże bramki przez Dawida Zonia na poprzeczkę zbił Kacper Fiedor, a w zamieszaniu najprzytomniej zachował się Robert Motyka. Jak okazało się później, wspomniana wymiana ciosów była tą, która rezultat spotkania ustaliła jako zgodny.
 


 

– Z perspektywy całego meczu to w mojej ocenie za sprawiedliwy. Nikogo remis nie skrzywdził, a w dość ciekawym meczu oba zespoły miały jeszcze swoje szanse – podkreśla Tomasz Wuwer, szkoleniowiec piłkarzy z Wisły, którzy żałowali zwłaszcza okazji Tymoteusza PilchaAlana Cieślara z drugiej połowy. Zawodnicy ekipy gości, stając „oko w oko” z bramkarzem Borów, zawahali się, co finalnie zapobiegło zagrożeniu.

Gospodarze głównie w pierwszej części byli w ofensywie aktywni. Już w 4. minucie uderzenie Rafała Duraja z narożnika „16” odbił Fiedor. 10. minutę strzałem bezpośrednio w słupek z rzutu rożnego zaakcentował Zoń. Tuż przed wizytą w szatni ponownie próbował z dystansu R. Duraj, ale golkiper WSS zdołał piłkę sparować. Najbardziej klarowna okazja w drugiej połowie to dobra szarża Jakuba Sołtysika, lecz wysiłek ów zniweczył uderzeniem wysoko ponad bramką Adrian Dobija. W końcówce Bory egzekwowały kilka kornerów, w pobliżu „świątyni” kotłowało się, ale futbolówka za nic do siatki wpaść nie chciała.