- Który to już raz, że tytuł do naszego meczu mógłby brzmieć nie ważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz. Nie mam jednak nic przeciwko, dopóki przynosi nam to trzy punkty. Chęć poprawy swojej gry i powrotu na zwycięski szlak zrobiła swoje w tym spotkaniu - mówi nam Arkadiusz Rucki, trener KS-u Międzyrzecze. 

 

 

Od początku przewaga beniaminka była wyraźnie zauważalna, jednak długo nie było to udokumentowane w wyniku. Dobrze szanse na zdobycie bramki mieli m.in. Mieczysław Sikora, Konrad Kuder czy Marek Sobik. Dość nieoczekiwanie w 34. minucie prowadzenie objęli zawodnicy z Łąki, po skutecznej dobitce piłki odbitej od poprzeczki. Reakcja ekipy z Międzyrzecza była jednak tak, jak być powinna. Tuż przed zejściem do szatni Jakub Pilch wykorzystał podanie od Sikory. 

 

Druga połowa przebiegła już pod dyktando drużyny KS-u, a co najważniejsze w parze z tym poszła skuteczność. Szczególnie owocny był okres między 62. a 69. minutą. Wówczas to międzyrzeczanie trzykrotnie pokonywali bramkarza LKS-u. 2 razy Mateusz Wajdzik wykorzystał dogranie Sobika, a na listę strzelców wpisał się także Sikora po ładnym podaniu Sebastiana Bieńki. Wynik meczu w 84. minucie ustalił popularny "Pilchu".