
Teatr jednego aktora
Pod znakiem dużej przewagi Tempa przebiegł w Puńcowie mecz gospodarzy z rywalem z Leśnej. Faworyt jednak nie od razu pokazał gościom miejsce w szeregu.
Tylko raz w premierowych 45. minutach piłka lądowała w bramce strzeżonej przez Radosława Pietrasika. Było to dokładnie w 15. minucie, gdy Arkadiusz Szlajss sfinalizował rzut rożny Dawida Okraski. Gospodarze przewagę osiągnęli jednak sporą, stwarzając sobie co najmniej kilka dogodnych szans, by na przerwę udać się z pokaźniejszym zapasem. Na wspomnienie zasługuje strzał Michała Tobiasza w poprzeczkę, nieczyste uderzenie jego brata Mikołaja Tobiasza czy też dogrania Tomasza Stasiaka, których koledzy omal nie zamieniali na gole. – Nie byliśmy skuteczni w naszych dążeniach – przyznaje Michał Pszczółka, szkoleniowiec Tempa, które mogło mówić o szczęściu, gdy w kierunku bramki po złym zagraniu Zbigniewa Huczały uderzał z okolic „16” Grzegorz Rzeszótko.
W przerwie trener Pszczółka desygnował na murawę Rafała Adamka, który bardzo szybko po wejściu na plac gry rozmontował defensywę LKS-u. W 47. i 49. minucie futbolówka znów zatrzepotała w siatce bramki przyjezdnych – Mateusz Szuster i Jakub Węglorz dogrywali, a nieuchwytny dla obrońców ekipy z Leśnej snajper rozpoczął swoje show. I kończyć wcale go nie zamierzał, uczestnicząc we wszystkich kolejnych bramkowych akcjach puńcowian. A tych było całkiem sporo. Już w 64. minucie, kiedy Adamek skompletował hat-tricka, lider „okręgówki” miał na koncie aż 7 trafień. To dobijające podopiecznych Seweryna Caputy zanotował na kwadrans przed końcem spotkania Szuster, który z okolic linii pola karnego oddał mierzony strzał.
W Puńcowie zatem scenariusz optymalny dla gospodarzy po klasycznym meczu „bez historii”. Tempo jest już o krok od wywalczenia tytułu mistrza jesieni, co z tak dysponowanym Adamkiem wydaje się formalnością. – Nie byliśmy w stanie w żaden sposób go zatrzymać – kręcili głowami piłkarze LKS-u Leśna, których determinacja zdała się na nic w kwestii uniknięcia wyjazdowego pogromu. – Zrobiliśmy swoje. Myślami jesteśmy już przy pozostałych meczach w tej rundzie, bo spodziewamy się znacznie większego oporu rywali – dodaje Pszczółka.