Futsalowi entuzjaści wiele oczekiwali po starciu lidera z wiceliderem. Ci z pewnością nie mogli czuć się zawiedzeni. Już od pierwszych minut, gdy Pedrinho wpierw "ostemplował" słupek, a następnie został zatrzymany przez Bartłomieja Nawrata. Z czasem jednak to i bielszczanie zaczęli dochodzić do swoich sytuacji. W 10. minucie Michał Kubik z bliskiej odległości został zatrzymany przez bramkarza gości. Chwilę później groźnie z dystansu uderzał Matheus i znów w rolę bohatera wcielił się golkiper Constractu. 

 

 

W 17. minucie kibice tego ciekawego widowiska zobaczyli pierwszą bramkę. Przyjezdni wyszli na prowadzenie po dobrze rozegranym rzucie rożnym. Na odpowiedź Rekordu jednak nie trzeba było długo czekać. Tuż przed zejściem do szatni do remisu doprowadził Sebastian Leszczak, który potężnym strzałem z dystansu po świetnie rozegranym rzucie wolnym nie dał szans bramkarzowi rywali na skuteczną interwencję. 

 

Bielszczanie w drugiej połowie popełniali proste błędy w defensywie, których futsaliści z Lubawy nie omieszkali nie wykorzystać. W 23. minucie Pedrinho golem spuentował składną kontrę swego zespołu, a chwilę bierność defensywy Rekordu skarcił Maciej Jankowski. "Rekordziści" podjęli jednak rękawice. W 28. minucie Stefan Rakić zamienił na bramkę dogranie od Pawła Budniaka. Kilkanaście sekund później było już 3:3, za sprawą trafienia Janiego Korpeli. Gospodarze zamiast pójść za ciosem, dali rywalowi "oddech". W 38. minucie Krzysztof Iwanek zanotował samobójcze trafienie, a wynik meczu ustalił Chano. Tym samym pierwsza porażka Rekordu w tym sezonie stała się faktem.