Złożyłem po ostatnim meczu rezygnację, więc nie ma mowy o żadnym ultimatum. To ja przyjąłem propozycję zarządu – komentuje ostatnią decyzję klubowych działaczy Michał Gazda, szkoleniowiec czechowickiego MRKS-u. SONY DSC Po ostatniej porażce na własnym obiekcie 1:3 ze Skałką Żabnica Michał Gazda złożył na ręce działaczy rezygnację. Zarząd MRKS-u Czechowice-Dziedzice zdecydował, iż trener na stanowisku pozostanie, ale postawił przed nim klarowny cel – „wygranie dwóch najbliższych meczów, a później zdobycie sześciu punktów w kolejnych, pozostałych do końca rundy jesiennej”. – Taka jest piłka, taka jest rola trenera, jeśli drużynie nie idzie, to trener jest obarczany winą za wyniki. Decyzję działaczy szanuję. Doszło jednak do jakiegoś słownego nieporozumienia. Złożyłem po ostatnim meczu rezygnację, więc nie ma mowy o żadnym ultimatum. To ja przyjął propozycję ze strony zarządu – klaruje trener Gazda

Postawiona przez zarządu na ostrzu noża kwestia najbliższych wyników, nie ułatwi zadania drużynie, która gra poniżej oczekiwań. – Dodatkowa presja może związać nogi zawodnikom. Nie wiem po co tworzy się nerwową atmosferę, mówi o spadku do A-klasy. Po dziewięciu meczach mamy jedenaście punktów. Trzy z rozegranych dotychczas nam kompletnie nie wyszły. Z Porąbką zagraliśmy słabo, ale wynik 0:2 wyciągnęliśmy na 2:2. W ostatnim spotkaniu ze Skałką mieliśmy przewagę, rywal oddał praktycznie trzy strzały i zdobył trzy gole. Do końca rundy pozostało jeszcze sporo punktów do zdobycia, czarne wizje i nerwowe ruchy są niepotrzebne – mówi nieco podirytowany szkoleniowiec MRKS-u. – Po kilku słabszych występach pojawiła się fala krytyki. Gdzie były te same osoby roku temu, gdy zespół po spadku z IV ligi, w odmienionym składzie, punktował systematycznie. Pochwał nie było – kończy nasz rozmówca.

W najbliższej kolejce czechowiczanie na wyjeździe zagrają z Cukrownikiem Chybie, który również spisuje się poniżej oczekiwań.