– Głupie błędy, bo inaczej nazwać ich nie można, omal znów nie kosztowały nas utratę ważnych punktów – rozpoczyna Jarosław Kupis, szkoleniowiec czechowickiego IV-ligowca, który w środowym starciu klasycznie uciekł spod topora. Goście przegrywali niemal od samego startu spotkania z Jednością '32, a taki stan rzeczy utrzymywał się aż do 79. minuty środowej rywalizacji.

Finisz MRKS-u był zabójczy, bo w kwadrans o sukces przyjezdnych zadbali trafieniami Jakub Raszka, Wojciech PadłoMateusz Wrana. – Po słabej drugiej połowie meczu z Unią Turza Śląska były poważne rozmowy w szatni. Ich skutek jest, bo drużyna pokazała charakter i ambicję. Rywal długo umiejętnie się bronił, ale graliśmy do końca i to właśnie jest najważniejsze – drużyna się podniosła – komentuje trener czechowiczan.
 



Dodaje, że przebieg konfrontacji do złudzenia przypominał kilka jesiennych meczów z udziałem MRKS-u. Z tą jednak kolosalną różnicą, że w roli zespołu fetującego sukces w ostatnich minutach wystąpili czechowiczanie. – Tendencja z jesieni odwróciła się. Mam nadzieję, że zaczynamy odzyskiwać to, co traciliśmy w poprzedniej rundzie, a wszyscy piłkarze uwierzą w siebie – przekonuje Kupis.

MRKS powiększył dorobek punktowy do 27 „oczek”, oddalając się od ekip, które dzierżą kilka ostatnich miejsc w IV-ligowej tabeli. W najbliższą sobotę o zysk będzie ciężko, wszak czechowiczanie zagrają na terenie liderującej Odry Wodzisław Śląski.