Co prawda nie z ławki trenerskiej, ale z wysokości trybun, zmuszony został oglądać sobotni mecz szkoleniowiec zebrzydowiczan, na wskutek zawieszenia po meczu z Tempem Puńców. Czy jest więc jakaś inna percepcja na pogląd drużyny? – Z pewnością można zobaczyć wiele ciekawszych rzeczy (śmiech). Przegląd boiska jest zupełnie inny, jednak nie zdarzyło mi się to wcześniej, aby znaleźć się na trybunach i... chyba już nie chcę tego przeżywać – mówi żartobliwie Grzegorz Sodzawiczny. 

Pomimo porażki 0:4 w ubiegłą sobotę nasz rozmówca z pokorą podszedł do tego wyniku. Beskid nie zlekceważył swego rywala i konsekwentnie realizował swoje założenia taktyczne, co przyczyniło się do ostatecznego zwycięstwa podopiecznych Kamila Sornata. – Ciężko było się nam przeciwstawić Beskidowi. Jakość tego zespołu jest wyższa od naszego. Nie było żadnego przypadku w wygranej skoczowian, aczkolwiek dwie bramki straciliśmy po własnych stratach. Zapominamy już o tym meczu i skupiamy się na kolejnych – deklaruje trener Spójni.