Pomimo zimowej aury spotkanie Podbeskidzia z Ruchem należało do ciekawych i żaden z kibiców, który przyszedł dziś na stadion przy ul. Cichej, nie mógł narzekać na nudę. W 19. minucie świetną okazję mieli bielszczanie. Dimitar Iliev świetnie przedłużył podanie od Miłosza Kozaka do Valerijsa Sabali, a ten z 10. metrów uderzył prosto w bramkarza. Co uciecze, to nie odwlecze ... kilkanaście sekund potem "Górale" cieszyli się z prowadzenie po bramce V. Sabali. Łotysz bardzo dobrze odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Po tym golu przebudzili się zawodnicy Ruchu, lecz nie potrafili oni szczególnie zagrozić bramce Rafała Leszczyńskiego. W 43. minucie reprezentant Łotwy po raz kolejny pokonał bramkarza drużyny z Chorzowa po wrzutce Łukasza Sierpiny – sędzia jednak w tej sytuacji dopatrzył się spalonego. 

Zaraz po przerwie bielszczanie podwyższyli rezultat spotkania. Debiutanckie trafienie zanotował Mavroudis Bougaidis, który głową ulokował piłkę w bramce 14-krotnego mistrza Polski. Gospodarze wciąż szukali premierowego trafienia, lecz w barwach Podbeskidzia wystąpił świetnie dysponowany dziś Mariusz Malec. Stoper był w tym meczu bardzo pewnym punktem linii defensywnej "Górali", która w drugiej permanentnie była nękana przez "niebieskich". Podbeskidzie jednak ostatecznie zakończyła trzeci mecze z rzędu bez straty bramki.