Powstrzymanie czołowego snajpera ligi Eduardsa Višņakovsa było podstawowym zadaniem „Górali” w potyczce z łódzkim Widzewem. Bielszczanie mieli tym samym potwierdzić zwyżkową tendencję.

Sokol_Podbeskidzie

Ale mecz przyszło rozegrać w trudnych warunkach pogodowych, co znaczącym czyniło kwestię przypadku i piłkarskiego łutu szczęścia. To długo ekipie Podbeskidzia sprzyjało. Od początku atakowali gospodarze i wypracowali sobie niezłe okazje, by pokonać Ladislava Rybanskiego. W 19. minucie niewiele zabrakło, by sprytny strzał Marcina Kaczmarka znalazł drogę do siatki. Chwilę później do ofensywnej szarży „załapał się” obrońca Povilas Leimonas, który jednak w decydującym momencie akcji niedokładnie dograł piłkę przed bramkę „Górali”. Bielszczanie odpowiedzieli wreszcie po dwóch kwadransach. Zza „szesnastki” mocno, nieznacznie obok słupka, uderzył Anton Sloboda. W 42. minucie Wojciech Szymanek nie po raz pierwszy nie upilnował Višnakovsa. Łotysz przelobował golkipera Podbeskidzia, ale bez bramkowego efektu. Niespełna 60 sekund później jego brat Aleksejs strzelił po ziemi po świetnym rajdzie, lecz Rybansky był na „posterunku”.

Po drugiej części meczu oczekiwano poprawy jakości gry z obu stron, ta w pierwszej odsłonie pozostawiała sporo do życzenia. Przede wszystkim jednak działo się znacznie więcej ciekawego. Szczęśliwa dla bielszczan okazała się 55. minuta, kiedy Podbeskidzie zdobyło gola „z niczego”. Rudolf Urban z rzutu wolnego z odległości 22 metrów uderzył wprost w mur, ale poprawka i rykoszet zaskoczyły Macieja Mielcarza. Długo z prowadzenia podopieczni Czesława Michniewicza nie cieszyli się, bowiem w 57. minucie ze stałego fragmentu skorzystali łodzianie. Przy wrzutce w pole karne obrońcy Podbeskidzia pozostawili bez opieki Leimonasa, który wpakował futbolówkę głową do bramki gości. Okazji do dośrodkowań piłkarze Widzewa mieli stopniowo coraz więcej, przy większości z nich robiło się groźnie. W 80. minucie z daleka na strzał zdecydował się Alex Bruno, a Rybansky interweniował „na raty”, łapiąc piłkę tuż przed linią bramkową. Atutów ofensywnych nie z posiadali za to „Górale”, choć trener desygnował na murawę dwóch napastników „z ławki” – Krzysztofa Chrapka i Fabiana Pawelę. Ten pierwszy miał jedną jedyną sytuację, uderzeniu z brakowało natomiast dokładności. W końcowych fragmentach potyczki atakowali zaciekle łodzianie. Podbeskidzie kończyło mecz w osłabieniu, bo dwie żółte kartki obejrzał Dariusz Łatka, ale wynik zmianie nie uległ. I ciężko rozpatrywać go w kategorii sukcesu, bowiem to ekipa z Łodzi pozostawiła po sobie lepsze wrażenie.

Widzew Łódź – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (0:0) 0:1 Urban (55') 1:1 Leimonas (57')

Podbeskidzie: Rybansky – Górkiewicz, Pietrasiak, Szymanek (52' Telichowski), Sokołowski – Jagiełło, Łatka, Sloboda, Urban (72' Pawela), Bujok (67' Chrapek) – Wodecki Trener: Michniewicz