Bez większych fajerwerków upłynęły pierwsze trzy kwadranse. Optyczna przewaga należała do bielszczan, lecz w żaden sposób nie potrafili tego udokumentować trafieniem. - Pierwsza połowa - średnia w naszym wykonaniu, budowaliśmy akcje za wolno. Niby byliśmy dobrze rozstawieni, ale często zawodziła jakość podania i decyzje. Na plus, organizacja po stracie piłki. Był szybki doskok, jak trzeba było to odpowiednio opóźnialiśmy akcje - przyznał na łamach klubowej strony szkoleniowiec rezerw Rekordu, Dariusz Rucki. 

 

 

Dużo lepiej gra "rekordzistów" w wyglądała po zmianie stron, choć druga połowa rozpoczęła się od niewykorzystanego rzutu karnego przez gości. To jednak podziałało mobilizująco na bielszczan, którzy w 65. minucie objęli prowadzenie, za sprawą trafienia Błażeja Ligockiego, który sfinalizował wrzutkę od Mateusz Waliczka. Nieco ponad 5 minut później było już 2:0, gdy bramkarza Pioniera pokonał Paweł Greń. Tuż przed końcem meczu wynik ustalił Łukasz Szczurek, który był jedną z najjaśniejszych postaci w swoim zespole. 

 

- Mecz na pewno nie był łatwy. Mieliśmy swoje problemy przed meczem, w trakcie, a nawet po…. Z roli faworyta wywiązaliśmy się jednak wzorowo - mówi Rucki.