Dariusz Kołodziej nie miał dziś do dyspozycji optymalnego składu. Zabrakło w nim m.in. Bartłomieja Kręcichwosta - podstawowego snajpera "dwójki", który wczoraj po raz pierwszy wystąpił w podstawowym składzie I drużyny Podbeskidzia (w przegranym 0:2 meczu z Pogonią Szczecin). Brak żądła w drużynie Górali był dzisiaj widoczny. Bo choć bielszczanie dłużej utrzymywali się przy piłce od swojego przeciwnika, to bramce strzeżonej przez Patryka Kierlina nie zagrozili. 

 

Ze specjalnym animuszem "świątyni" rywala nie szturmowali także piłkarze z Czańca. Niemniej to oni schodzili z boiska inkasując komplet punktów. W 10. minucie defensor Podbeskidzia zagrał ręką w polu karnym, a sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Z 11. metra nie pomylił się Ilya Nazdryn-Platnitski. W drugiej połowie podopieczni Szymona Waligóry mieli jeszcze 2 sytuacje, by wynik podwyższyć. Krystiana Wieczorka nie pokonali jednak Szymon Machalica i Nazdryn-Platnitski.

 

- Podbeskidzie miało duże większe posiadanie piłki, ale zagraliśmy bardzo solidnie w defensywie. Szukaliśmy kontrataków i to była dobra taktyka na ten mecz. Zależało nam na punktach. One były dziś najważniejsze - podsumował zadowolony trener LKS-u Czaniec. 

 

Przypomnijmy, że choć mecz został rozegrany w Bielsku-Białej to jego gospodarzem była drużyna z Czańca. Przez wzgląd na warunki atmosferyczne spotkanie zostało przeniesione na sztuczną murawę na "Górce".