
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Ustroń zdobyty. „Internet czegoś takiego nie pamięta”
Konsekwencja w defensywie, skuteczność z przodu i cechy wolicjonalne stały się podstawą do historycznego triumfu LKS-u Bestwina w Ustroniu. Nie tylko z racji przerwania imponującej passy dotychczasowego lidera bielskiej „okręgówki” sobotnią wygraną można określić mianem wyjątkowej.
1:1, 2:0, 1:1, 2:1... takimi wynikami kończyły się potyczki pomiędzy ekipami Kuźni i LKS-u Bestwina rozegrane w ostatnich sezonach na terenie tej pierwszej. Goście na sukces w Ustroniu czekali jednak znacznie dłużej. – Kiedy ostatni raz zespół z Bestwiny wyjechał z Ustronia z kompletem punktów dokładnie nie wiadomo, ale było to bardzo, bardzo dawno temu. Nawet Internet czegoś takiego nie pamięta – uśmiecha się szkoleniowiec bestwinian Sławomir Szymala, którego podopieczni po około... połowie wieku odczarowali piłkarski Ustroń.
Bestwiński zespół zagrał przeciwko kandydatowi do mistrzostwa mądrze. – Kuźnia cały czas przeważała, my stosowaliśmy średni pressing, bo nie mogliśmy się otworzyć wiedząc jaką siłą rażenia dysponuje rywal – opowiada trener LKS-u. Zwycięską dla ekipy z Bestwiny okazała się bramka Adriana Nycza, duży udział w sukcesie miał ratujący drużynę w końcówce meczu golkiper Bartłomiej Droździk. – Na pochwały zasłużył cały zespół. Nie było w nim słabszego ogniwa. Wygraliśmy walką i determinacją, które z tak wymagającym przeciwnikiem zademonstrowaliśmy – dodaje Szymala, zadowolony również z drugiego meczu z rzędu „na zero w tyłach”.
Bestwiński zespół zagrał przeciwko kandydatowi do mistrzostwa mądrze. – Kuźnia cały czas przeważała, my stosowaliśmy średni pressing, bo nie mogliśmy się otworzyć wiedząc jaką siłą rażenia dysponuje rywal – opowiada trener LKS-u. Zwycięską dla ekipy z Bestwiny okazała się bramka Adriana Nycza, duży udział w sukcesie miał ratujący drużynę w końcówce meczu golkiper Bartłomiej Droździk. – Na pochwały zasłużył cały zespół. Nie było w nim słabszego ogniwa. Wygraliśmy walką i determinacją, które z tak wymagającym przeciwnikiem zademonstrowaliśmy – dodaje Szymala, zadowolony również z drugiego meczu z rzędu „na zero w tyłach”.