Utrzymanie o krok bliżej
W poprzedniej kolejce bielskie Podbeskidzie, pomimo niezłej gry, przegrało w dramatycznych okolicznościach we Wrocławiu 3:4. Dzisiejszy rywal beniaminka pomimo postawy mocno przeciętnej zgarnął natomiast trzy punkty wobec trzech zdobytych goli w konfrontacji z Lechią Gdańsk. W zgoła odmiennych nastrojach przystąpiły zatem do potyczki w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy obie drużyny.
Podopieczni Roberta Kasperczyka premierową odsłonę meczu z Lechem mogą zaliczyć do umiarkowanie udanych. To gospodarze dłużej i cierpliwiej budowali ataki, szukali dośrodkowań w pole karne, a gdy nadarzyła się okazja, także uderzeń z dystansu. Blok defensywny Lecha, tym razem składający się z czwórki graczy, Maciej Skorża po objęciu zespołu "zreformował" ową formację i postawił w dwóch poprzednich meczach na trójkę piłkarzy z tyłu, skutecznie neutralizował jednak ofensywne poczynania "Górali". Poznaniacy zagrażali "świątyni" Michala Peskovicia głównie po atakach szybkich. Najaktywniejszy wśród gości, biorąc pod uwagę próby ich finalizacji był Mikael Ishak. Pierwszą połowę zwieńczyły minimalnie niecelny strzał Petara Mamicia z rzutu wolnego oraz zablokowane uderzenie Marko Roginicia.
Po zmianie stron wynik otworzyć jako pierwszy próbował... Roginić. Odpowiedzieli przyjezdni za sprawą ciekawie rozegranego rzutu rożnego. Michał Skóraś zgubił krycie, następnie uderzył nad poprzeczką. Zanim upłynęła 71. minuta, trener Kasperczyk dokonał pięciu zmian, co świadczyć może o tym, że nie był w pełni ukontentowany z postawy drużyny. Ofensywne próby Lecha nabierały bowiem konkretów. Tuż po wspomnianych roszadach personalnych doszło do najważniejszej zmiany... wyniku. Kolejna próba pressingu w wykonaniu bielszczan przyniosła oczekiwany skutek w postaci odbioru. Piłka trafiła do Roginicia, ten skierował ją zza pola karnego wprost w okienko! Do zakończenia spotkania pozostawał po tym wydarzeniu kwadrans, przyjezdni mieli zatem sporo czasu na doprowadzenie do wyrównania, ale ich poczynaniom nie towarzyszył oczywisty pomysł wskazujący na to, jak osiągnąć cel.
Kibice "Górali", biorąc pod uwagę postawę swoich ulubieńców w końcówkach ostatnich spotkań, mogli obawiać się o dowiezienie korzystnego rezultatu. Natomiast tym razem mieli po ostatnim gwizdku arbitra powody do podwójnej satysfakcji. Zwycięstwo Podbeskidzie odniosło bowiem po grze napawającej optymizmem.