Bez udziału kibiców wspierających drużyny na stadionie o punkty walczyły w niedzielne popołudnie zespoły Cracovii i Podbeskidzia. Dla „Górali” zdobycz wyjazdowa oznaczała utrzymanie kontaktu z zespołami wyprzedzającymi bielski zespół.

Rybansky Podbeskidzie

Mimo „piknikowej” atmosfery wstęp potyczki był bardzo obiecujący. Już w 4. minucie po wrzutce Aleksandra Jagiełło z rzutu wolnego bliski szczęścia uderzeniem głową był Błażej Telichowski. W odpowiedzi w sobie tylko znany sposób piłki do bramki Podbeskidzia skierować nie zdołał strzelający Saidi Ntibazonkiza. W 9. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Anton Sloboda, a futbolówka przeleciała tuż obok słupka. Kwadrans gry zamknęło fatalne w skutkach wydarzenie dla gości. Tomasz Górkiewicz zupełnie niepotrzebnie sfaulował zawodnika Cracovii, gdy z dobrą interwencją pospieszył Ladislav Rybansky. Z „wapna” bezbłędnie przymierzył Milos Kosanović i „Górale” musieli odrabiać straty. Z pomocą w trudnej sytuacji przyszli im jednak... gospodarze. Fatalną stratę zanotował Mateusz Żytko, przed bramkę krakowian dograł Sebastian Bartlewski, a niczym rasowy snajper akcję wykończył Sloboda. Goście, uczciwie oceniając boiskowe wydarzenia, w niczym ekipie „Pasów” nie ustępowali. A potwierdzili to tuż po przerwie. Rzut wolny egzekwował Bartlewski, piłka w zamieszaniu trafiła pod nogi Rudolfa Urbana, który strzałem po ziemi zmusił do kapitulacji Krzysztofa Pilarza. Wszystko układało się po myśli bielszczan. Atakowali od momentu straty gola krakowianie, ale to przyjezdni byli groźniejsi. Okazję w kontrze miał Bartlewski, a w 65. minucie dwa strzały Franka Adu Kwame wybronił z trudem golkiper Cracovii. Zamiast podwyższenia wyniku „Górale” gola stracili – jednego, a chwilę później drugiego! Wpierw z daleka obok słupka bardzo dokładnie i mocno wcelował Vladimir Boljević, a w kolejnej akcji rajd Ntibazonkizy został sfinalizowany pięknym strzałem w okienko Burundyjczyka. Był to prawdziwy szok dla Podbeskidzia. Niewiele zabrakło, by w niedługim odstępie czasu Cracovia zanotowała i gola numer cztery. Za to w 80. minucie bielszczanie powinni doprowadzić do remisu. Z kilku metrów z woleja mocny strzał oddał Marcin Wodecki, ale wyśmienicie odbił piłkę Pilarz. „Górale” w miarę upływu kolejnych minut odkrywali się w defensywie. Ratować musiał wówczas swój zespół bielski golkiper, który w doliczonym czasie gry nie sprostał dobitce Przemysława Kity...

Bielszczanie zatem dorobku nie powiększyli, choć pod Wawelem mogli „ugrać” znacznie więcej. Przegrali nieco pechowo, pogrążeni w dwie minuty. Czy to był ostatni mecz z Czesławem Michniewiczem na trenerskiej ławce?

Cracovia Kraków – Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:2 (1:1) 1:0 Kosanović  (15', z rzutu karnego) 1:1 Sloboda (23') 1:2 Urban (46') 2:2 Boljević (66') 3:2 Ntibazonkiza (67') 4:2 Kita (90+2')

Podbeskidzie: Rybansky – Telichowski, Pietrasiak, Konieczny, Górkiewicz, Adu Kwame, Łatka, Sloboda, Urban (74' Chrapek), Jagiełło (74' Wodecki), Bartlewski (65' Malinowski) Trener: Michniewicz