
W miarę równo póki sił starczyło
Derbowe starcie w Milówce okazało się widowiskowym, ale tylko w odniesieniu do drużyny miejscowej Podhalanki, która wobec przeciwnika nie zastosowała taryfy ulgowej.
W 8. minucie kibice Podhalanki fetowali wraz z piłkarzami pierwszego gola. Kacper Gąsiorek dograł na prawe skrzydło do Mariusza Dusia, który idealnie obsłużył Patryka Semika, inicjującego swoje strzeleckie konto. Nie od razu jednak po tym zdarzeniu gospodarze niepodzielnie przejęli kontrolę nad meczem z Muńcołem. – Chylę czoła przed rywalem, bo próbował grać otwartą piłkę i konstruować akcje od tyłu. Niemal przez całą połowę wyglądało to nieźle, a spotkanie było wyrównane – ocenia Sławomir Szymala, szkoleniowiec drużyny z Milówki, która jednak w 38. minucie zdołała zaliczkę podwoić. Gąsiorek z głębi pola asystował Mateuszowi Kalfasowi, który bramkarza gości Mateusza Piętkę zmusił do kapitulacji.
Premierowy kwadrans z niewielkim „okładem” po powrocie ekip na murawę okazał się decydujący dla ukształtowania sporej różnicy w wyniku. W 52. minucie krótko rozegrany rzut rożny Podhalanki zwieńczyła wrzutka Gąsiorka, którą celną główką sfinalizował Duś. Niebawem kunsztem snajperskim błysnął Semik, który po otrzymaniu piłki w 55. minucie od Kacpra Grochowalskiego efektowną przewrotką zadbał o najładniejsze z trafień podczas derbów. W tym samym duecie rozegrana została bramkowa akcja na 5:0, z tym, że to Semik asystował swojemu koledze podaniem na 8. metr. Nie kto inny, jak Semik – kompletujący hat-tricka – w 70. minucie dobił rywala z Ujsół. – Sporo oskrzydlających akcji nam wychodziło i z tego możemy być zadowoleni – dodaje trener Podhalanki.
Przyjezdni, wciąż wyczekujący pierwszego zwycięstwa w bieżącym sezonie, wyraźnie opadli z sił wraz z nadejściem drugiej odsłony konfrontacji. – Przegraliśmy zasłużenie, a braki kadrowe oraz frekwencja na treningach złożyły się na obraz naszej – oznajmił Krzysztof Karpeta, szkoleniowiec beniaminka „okręgówki”.