Wcale tak być nie musiało
Nie udało się piłkarkom Rekordu Bielsko-Biała przerwać serii porażek. Były jednak ku temu „widoki”.
Gospodynie meczu przy Startowej dołożyły wszelkich starań, aby potoczył się on inaczej, aniżeli poprzednie – dosyć wyraźnie przegrane z Czarnymi Sosnowiec i Pogonią Szczecin. Bielszczankom trudno odmówić zarówno zaangażowania, jak i podjęcia obiecujących ofensywnych prób. 2-krotnie rzuty wolne w sposób mogący przynieść skutek egzekwowała Roksana Gulec, która kierowała futbolówkę w światło bramki. Z dystansu szczęścia szukała również Maja Szafran, której uderzenie odbiło się od poprzeczki...
Premierowa odsłona przyniosła też zdarzenie niefartowne dla wyniku z punktu widzenia „rekordzistek”. W 29. minucie Karolina Gec przymierzyła idealnie, a zaliczająca debiut w Rekordzie Kinga Ptaszek nie miała nic do powiedzenia. – Szkoda, że dobra połowa w naszym wykonaniu, z całkiem pozytywnym obrazem gry, zakończyła się niekorzystnie. Po powrocie na boisko ponownie zostaliśmy zaskoczeni i to trochę skrzydła nam podcięło – opowiada trener Rekordu Mateusz Żebrowski.
Istotnie w 49. minucie piłka znów zatrzepotała w siatce bielskiej drużyny. To w następstwie płaskiego strzału Patrycji Kozarzewskiej, która skorzystała na pechowym wślizgu Małgorzaty Lichwy. W 67. minucie nadzieje gospodyń zostały ograniczone do minimum. Gec prostopadle zagrała do Pauliny Guzik, która „podcinką” pokonała bramkarkę Rekordu. Na otarcie łez w 69. minucie Martyna Gąsiorek dograła w tempo do Julii Gutowskiej, która strzeliła gola o statusie honorowego – na niego biało-zielone bezwzględnie zasłużyły. Dość wspomnieć, że wcześniej mogły postarać się o trafienie dające kontakt, lecz Katarzyna Jaszek została zastopowana przez słupek.