
Piłka nożna - I liga
Wciąż niepokonani, ale...
W 29. kolejce Nice I ligi „Góralom” przyszło rywalizować z sąsiadem z tabeli, mającym w dorobku o 3 „oczka” więcej od bielszczan.
Stawka meczu obu zespołów nie sparaliżowała, toteż od początku na boisku było ciekawie. Ale to goście zdecydowali się na bardziej odważną grę, obrońcy Podbeskidzia blokować musieli na wstępie starcia strzały Piotra Malinowskiego i Adama Radwańskiego. Najgroźniejszą w tym fragmencie spotkania była jednak sytuacja z 16. minuty, gdy Jose Embalo główkując „zatrudnił” Rafała Leszczyńskiego. W 24. minucie Raków ponownie mógł objąć prowadzenie za sprawą obrońcy Łukasza Góry, który minimalnie chybił po strzale z dystansu. Minutę 32. doskonałym uderzeniem okrasił natomiast Radwański, ale znów golkiper „Górali” stanął na wysokości zadania. Dopiero w 38. minucie poważniej rywalom zagrozili gospodarze. Aktywny Łukasza Sierpina zszedł ze skrzydła do środkowej strefy boiska, a z oddanym strzałem poradził sobie Jakub Szumski.
Na drugą połowę bielszczanie wyszli z nastawieniem na tyle pozytywnym, że szybko wypracowali sobie dogodną okazję. W 50. minucie bliski powodzenia był Adrian Rakowski, który dobijając próbę Valerijsa Sabali pomylił się o centymetry. Zryw Podbeskidzia był niestety krótkotrwały. W 66. minucie, po sporym błędzie Leszczyńskiego, słupek gospodarzy uchronił od straty bramki. 60 sekund później golkiper Podbeskidzia z kolei wybornie interweniował przy strzale Malinowskiego. Częstochowianie stopniowo przewagę w polu uzyskiwali, w 83. minucie przełożyło się to na wynik. Solową szarżę przeprowadził Karol Mondek, futbolówka trafiła do Igora Sapały, który nie dał szans bramkarzowi bielskiego I-ligowca. Gol stracony podziałał na „Górali” mobilizująco, bo krótko po wznowieniu gry doprowadzili do remisu. Mavroudis Bougaidis zgrał piłkę do Sabali, który dopełnił formalności. Mogli jeszcze nawet wygrać, ale niezłą szansę zmarnował Kacper Kostorz i powtórnie Podbeskidzie powróciło na remisową ścieżkę.
Na drugą połowę bielszczanie wyszli z nastawieniem na tyle pozytywnym, że szybko wypracowali sobie dogodną okazję. W 50. minucie bliski powodzenia był Adrian Rakowski, który dobijając próbę Valerijsa Sabali pomylił się o centymetry. Zryw Podbeskidzia był niestety krótkotrwały. W 66. minucie, po sporym błędzie Leszczyńskiego, słupek gospodarzy uchronił od straty bramki. 60 sekund później golkiper Podbeskidzia z kolei wybornie interweniował przy strzale Malinowskiego. Częstochowianie stopniowo przewagę w polu uzyskiwali, w 83. minucie przełożyło się to na wynik. Solową szarżę przeprowadził Karol Mondek, futbolówka trafiła do Igora Sapały, który nie dał szans bramkarzowi bielskiego I-ligowca. Gol stracony podziałał na „Górali” mobilizująco, bo krótko po wznowieniu gry doprowadzili do remisu. Mavroudis Bougaidis zgrał piłkę do Sabali, który dopełnił formalności. Mogli jeszcze nawet wygrać, ale niezłą szansę zmarnował Kacper Kostorz i powtórnie Podbeskidzie powróciło na remisową ścieżkę.