Lepsi wszak w owej konfrontacji okazali się piłkarze reprezentanta „okręgówki”, którzy o sparingową wygraną zadbali w premierowych 45. minutach. W nich zaimponowali efektywnością. Krzysztof Koczur asystował przy golu testowanego zawodnika, następnie Marcin Jasiński obsłużył równie skutecznego Damiana Króla. Błyskawica wyprowadzała więcej godnych wspomnienia ataków zaczepnych, by nadmienić jeszcze o szansach Błażeja Bawoła. Ofensywnego piłkarza przy próbie lobowania Mateusza Kudrysa zastopował słupek, kolejna okazja została natomiast zniweczona uderzeniem niecelnym. Inna sprawa, że i bestwinianie swoje sytuacje wypracowali. Na poprzeczce zatrzymał się strzał Mateusza Włoszka, a pozostałe próby z dystansu padały łupem Krzysztofa Michałowskiego.

– Na tle świeżo upieczonego IV-ligowca zaprezentowaliśmy się naprawdę dobrze. Jeśli widać było różnicę w pierwszej połowie gry, to na naszą korzyść – opisuje z satysfakcją Krystian Papatanasiu, szkoleniowiec drogomyślan, który entuzjastycznie wypowiedział się zarazem o postawie zawodników aspirujących do gry w Drogomyślu.
 



Futboliści LKS-u Bestwina – podrażnieni przebiegiem pierwszej odsłony – nie zamierzali pozostawać dłużni i jak na mistrza niedawnych rozgrywek przystało w rewanżowej części sprawdzianu zmusili przeciwnika do defensywy. Z kilku dogodnych sytuacji spożytkowali tylko jedną, w której instynktem strzeleckim w 62. minucie wykazał się notujący come back do ekipy z Bestwiny Artur Sawicki. Niewiele wynikało z dalszych zakusów bestwinian, by wyrównać – to zasługa pewnego między słupkami Michałowskiego, wskutek czego znaczna przewaga optyczna LKS-u na rezultat przełożenia nie znalazła.

– Jeśli po porażce można być w ogóle zadowolonym, to my jesteśmy, bo organizacja naszej gry wygląda o niebo lepiej w porównaniu do startu przygotowań – zaznacza Sławomir Szymala, trener IV-ligowca.