Wyjazdowe i wartościowe
Wizyta Spójni Landek w Rybniku miała istotne znaczenie nie tylko dla niej w kontekście możliwego sięgnięcia po IV-ligowe wicemistrzostwo. Wyniku wyczekiwano także z zaciekawieniem w Puńcowie.
W pełnej okazałości z beskidzkiej perspektywy rozstrzygnięcie, jakie w niedzielne popołudnie zapadło w Rybniku jest korzystne. – Zwycięstwa zawsze cieszą, niezależnie od stawki meczu – przyznaje Mateusz Wrana, szkoleniowiec Spójni, dodając już nieco bardziej dokonując analizy z wolna mijającego sezonu na IV-ligowym szczeblu: – Zagwarantowaliśmy sobie miejsce na podium. Jak na mój debiut trenerski i opinie tych wszystkich, którzy widzieli nas wśród spadkowiczów, trzeba się cieszyć z tego, co osiągnęliśmy.
Wyjazdowa wygrana nad piłkarzami ROW-u stała się bardzo realna w 17. minucie, gdy po efektownej wymianie kilku podań – w tym kluczowych Bartosza Rutkowskiego do Wiktora Piejaka, a następnie pod nogi Koki Togitaniego – Japończyk umieścił piłkę „w sieci”. Na korzyść landeczan wynik drgnąć mógł także po uderzeniu Piotra Tomiczka z dystansu, lecz zapobiegł temu bramkarz rybnickiego zespołu. Próby gospodarzy? To głównie stałe fragmenty i liczne wrzutki „na aferę” w pole karne.
Druga połowa obfita w gole była w równym stopniu, co wcześniejsza. Przypieczętowanie skalpu Spójni nastąpiło w 74. minucie. W kontrze „centrę” z prawego skrzydła na dalszy słupek wykonał Tomiczek, a Wojciech Pisarek skutecznie dołożył nogę. I w tej odsłonie rywal próbował, lecz szczególnego w tym konceptu na zmuszenie defensywy i bramkarza gości z Landeka do kapitulacji próżno było się doszukiwać. W miarę upływu czasu siadło też tempo gry, co z punktu widzenia zwyciężającej dziś Spójni nie stanowiło żadnego zmartwienia.