Podopieczni Seweryna Kośca bramkarza Iskry Pszczyna po raz pierwszy pokonali w minucie 21., kiedy to Rafał Hałat skutecznie główkował po dośrodkowaniu Roberta Mrózka. Chwilę później ekipa z Łękawicy musiała radzić sobie w 10., ponieważ 2 żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Mateusz Widuch. - To kolejny mecz, w którym graliśmy w osłabieniu przez nieodpowiedzialne zachowanie - podkreśla Kosiec. 
 
Orzeł wobec gry bez jednego zawodnika musiał zmienić swoje podejście taktyczne do meczu. Zespół skupił się na szczelnej defensywie i wyprowadzeniu szybkich kontrataków. Po jednym z nich, w minucie 53., beniaminek prowadzenie podwyższył. Piłkę do siatki sprytnym uderzeniem umieścił Mrózek.



- Przeciwnik był zmuszony do gry atakiem pozycyjnym i nie najlepiej sobie z tym radził. Wygraliśmy zasłużenie. Pokazaliśmy charakter i determinację. Mogę być zadowolony - podsumował Kosiec, którego piłkarze mieli sytuacje, by wynik jeszcze poprawić. Szczęścia zabrakło jednak m.in. Marcinowi Osmałkowi.