Bielski zespół dotrzymywał kroku mocnym przeciwniczkom mniej więcej do 30. minuty rywalizacji. Tuż przed jej nadejściem gospodynie doczekały się gola otwierającego rezultat. Klaudia Maciążka dograła ze skrzydła, a efektowną główką bramkarkę Rekordu zaskoczyła Amelia Bińkowska, która wcieliła się później w rolę podstawowej egzekutorki ofensywnych poczynań GKS-u. Podwyższeniu prowadzenia, będącego właśnie zasługą Bińkowskiej, „rekordzistki” mogły zapobiec, ale żadna z obrończyń w porę nie interweniowała właściwie. A szkoda, bo moment tuż przed gwizdkiem oznajmiającym przerwę trudno określić inaczej, aniżeli mianem newralgicznego.

Morale zawodniczek Rekordu najwyraźniej podupadło na tyle, że kwadrans drugiej części był w ich wykonaniu koszmarny. W 47. minucie pod poprzeczkę nie do obrony dla Kingi Ptaszek uderzyła Julia Włodarczyk. Kolejne pomyłki podopiecznych Mateusza Żebrowskiego „w tyłach” doczekały się bezwzględnej finalizacji autorstwa Maciążki oraz kompletującej hat-tricka Bińkowskiej. Kiedy po godzinie mecz przedwcześnie z czerwoną kartką zakończyła Marlena Hajduk, wydawało się, iż przynajmniej korekta wyniku będzie scenariuszem realnym do osiągnięcia dla przyjezdnych. Niestety, jeszcze w 85. minucie defensywa ekipy z Cygańskiego Lasu skapitulowała, gdy w zamieszaniu największym sprytem wykazała się Julia Langosz.

Zgoła niekorzystny bilans zysków i strat z delegacji do Katowic to niejedyne zmartwienie w bielskich szeregach. Urazów – stosownie pleców i kolana – nabawiły się Martyna Cygan oraz Klaudia Olejniczak, o czym poinformowała oficjalna strona klubowa Rekordu.