
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Zadecydowali zmiennicy
Pierwszy mecz 17. kolejki Profi Credit Bielskiej Ligi Okręgowej odbył się nietypowo w środę. MRKS Czechowice-Dziedzice podejmował drużynę z Chybia.
Przed meczem faworytem do zwycięstwa w tym spotkaniu była ekipa z Czechowic, która w tym sezonie celuje w podium w tabeli "okręgówki". Z kolei Cukrownik po ostatniej porażce z Pasjonatem Dankowice chciał jak najszybciej się zrehabilitować. Pierwsza połowa meczu toczona była w spokojnym tempie. Żadna z drużyn nie zagroziła szczególnie bramce swojego rywala. Akcja gry toczyła się głównie w środku pola, jednak widoczna była motywacja ze strony podopiecznych Krzysztofa Dybczyńskiego. Groźniejszą akcję mogliśmy dopiero zobaczyć pod koniec pierwszej połowy, jednak po dośrodkowaniu Krystiana Patronia żaden z zawodników MRKS-u nie doszedł do piłki. Pierwsza połowa zakończyła się więc bezbramkowym remisem.
Na drugą połowę gospodarze wyszli pewniejsi siebie i głodni gry. Podopieczni Marcina Biskupa stwarzali sobie dobre okazje do strzelenia bramek, lecz nie udokumentowali żadnej z nich golem. Do głosu w drugiej połowie zaczęli dochodzić goście. Kilka minut po wejściu na boisko bramkę dla Cukrownika zdobył Rafał Szczygielski. Napastnik świetną, indywidualną akcję skończył precyzyjnym strzałem zza "szesnastki". Chwilę potem do remisu mogli doprowadzić gracze MRKS-u. Po groźnym strzale Rafała Adamczyka piłka minimalnie minęła bramkę. Drużyna z Chybia potwierdziła swoją "wyższość" w tym meczu w 84. minucie. Celne dośrodkowanie na bramkę strzałem głową zamienił Arkadiusz Rucki, który również kilkanaście minut wcześniej wszedł na boisko.
Swojego zadowolenia z rezultatu spotkania nie krył szkoleniowiec Cukrownika. - Podeszliśmy bardzo zmotywowani do tego spotkania. Od początku czułem, że możemy zrobić niespodziankę w Czechowicach i to się udało. Na pewno kluczowe w tym meczu okazały się zmiany po których nasza siła ofensywna wzrosła. Postawiliśmy "kropkę nad i" w tym spotkaniu, której nie udało się postawić w meczu z Pasjonatem. Mecz z MRKS-em jest dowodem, że mój zespół może mierzyć się jak równy z równym z każdą drużyną w tej lidze. Cieszymy się bardzo, w szatni zapanowała bardzo dobra atmosfera i czekamy teraz na kolejne spotkanie z Wilkowicami - klaruje trener Krzysztof Dybczyński.
Protokół meczowy poniżej.
Na drugą połowę gospodarze wyszli pewniejsi siebie i głodni gry. Podopieczni Marcina Biskupa stwarzali sobie dobre okazje do strzelenia bramek, lecz nie udokumentowali żadnej z nich golem. Do głosu w drugiej połowie zaczęli dochodzić goście. Kilka minut po wejściu na boisko bramkę dla Cukrownika zdobył Rafał Szczygielski. Napastnik świetną, indywidualną akcję skończył precyzyjnym strzałem zza "szesnastki". Chwilę potem do remisu mogli doprowadzić gracze MRKS-u. Po groźnym strzale Rafała Adamczyka piłka minimalnie minęła bramkę. Drużyna z Chybia potwierdziła swoją "wyższość" w tym meczu w 84. minucie. Celne dośrodkowanie na bramkę strzałem głową zamienił Arkadiusz Rucki, który również kilkanaście minut wcześniej wszedł na boisko.
Swojego zadowolenia z rezultatu spotkania nie krył szkoleniowiec Cukrownika. - Podeszliśmy bardzo zmotywowani do tego spotkania. Od początku czułem, że możemy zrobić niespodziankę w Czechowicach i to się udało. Na pewno kluczowe w tym meczu okazały się zmiany po których nasza siła ofensywna wzrosła. Postawiliśmy "kropkę nad i" w tym spotkaniu, której nie udało się postawić w meczu z Pasjonatem. Mecz z MRKS-em jest dowodem, że mój zespół może mierzyć się jak równy z równym z każdą drużyną w tej lidze. Cieszymy się bardzo, w szatni zapanowała bardzo dobra atmosfera i czekamy teraz na kolejne spotkanie z Wilkowicami - klaruje trener Krzysztof Dybczyński.
Protokół meczowy poniżej.