Ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że końcowy rezultat dzisiejszej potyczki nieco zakłamuje boiskowe wydarzenia. Beniaminek z Łękawicy żałować może, że pod bramką przeciwnika był nadmiernie nieskuteczny. Sytuacji miał bowiem bez liku. Dość wspomnieć, że w pierwszych 20. minutach Orzeł miał 3 "setki", by otworzyć wynik meczu. Lecz zarówno Robert Mrózek jak i Mateusz Widuch nie zdołali skierować piłki do siatki

.

 

Zdecydowanie więcej dojrzałości i skuteczności wykazali piłkarze Piasta II Gliwice, którzy wiedzieli, jak spożytkować nadarzające się okazje. - Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Bramki straciliśmy po indywidualnych błędach. Szkoda, bo i my powinniśmy gole zdobyć - komentuje Marcin Osmałek, trener drużyny z Łękawicy, która finalnie przegrała 1:4. Jedyne trafienie dla beniaminka odnotował Szymon Byrtek, który w 86. minucie futbolówkę do "świątyni" golkipera z Gliwic wpakował głową. 

 

- Przy porażce 1:4 nie możemy mówić o pechu. Niemniej uważam, że nie rozegraliśmy słabego spotkania. Popełniamy spore błędy w obronie, co przeciwnicy wykorzystują. Bijemy się w pierś i pracujemy dalej nad poprawą gry - podkreślił Osmałek.