Ekipa z Żywca za czwartym podejściem sięgnęła po ligową wygraną, pokonując na własnym boisku AZS PSW Biała Podlaska. Wygrana 3:1 bynajmniej nie przyszła żywczankom łatwo, zwłaszcza, że to przyjezdne jako pierwsze pokusiły się o zdobycie gola. – Wiedzieliśmy doskonale, jak ważny to mecz dla nas wszystkich. Po stratach z beniaminkami znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, dlatego spotkanie z zespołem z Białej Podlaskiej było arcyważne dla morale drużyny – opisuje szkoleniowiec Robert Sołtysek. – Bardzo dobrze mecz zaczęliśmy, operowaliśmy piłką i przeważaliśmy. Ale znów niefrasobliwie straciliśmy gola i zrobiło się nerwowo – wyjawia trener piłkarek Mitechu.

Jeszcze przed pauzą miejscowe wyrównały, następnie objęły prowadzenie. W końcówce tej odsłony ich bramkarka Aleksandra Komosa obroniła rzut karny. Wynik 2:1 utrzymał się aż do 87. minuty potyczki... – Marnowaliśmy kolejne sytuacje, co ponownie mogło się boleśnie zemścić. Rywalki miały kilka stałych fragmentów gry, przy których Ola Komosa musiała stanąć na wysokości zadania – wspomina Sołtysek, który na finiszu mógł swoim podopiecznym przyklasnąć po tym, jak o kolejne trafienie pokusiła się w końcówce Aleksandra Łagowska. – Chwała dziewczynom za to, że do ostatniego gwizdka dały z siebie maksimum, bo wreszcie możemy cieszyć się ze zwycięstwa, na które zasłużyliśmy – dopowiada opiekun żywieckiej drużyny ekstraligowej.

Kolejna okazja na zapunktowanie nadarzy się w sobotę, gdy Mitech zagra na wyjeździe z AZS UJ Kraków. By wypełnić założony cel żywczanki winny wywieźć spod Wawelu co najmniej remis.