Od początku spotkania widać było odmienne podejście drużyn do rywalizacji. Podopieczni trenera Szymona Stawowego ustawili się niżej i szukali swoich sytuacji w kontratakach oraz ze stałych fragmentów gry. Z kolei zawodnicy Spójni prowadzili grę w ataku pozycyjnym. W 25. minucie meczu doszło do kontrowersji – w polu karnym przewracany był Tomasz Cedro, ale w opinii arbitrów prowadzących spotkanie wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Najlepszą okazję przyjezdni stworzyli sobie w 38. minucie. Szymon Chmiel Piotr Pastuszak w dwójkowej akcji po prawej stronie boiska ograli przeciwników i wystawili piłkę Pawłowi Pańcie, który uderzył z 14. metra, ale górą był Bartosz Grabowski. Piłkarze Wisły odpowiedzieli, bo stworzyli sobie 2 sytuacje - pierwszej nie wykorzystał Bartosz Wojtków, a w drugiej po asyście Artura Miłego głową do bramki trafił Jakub Puzoń i gospodarze mogli się cieszyć z jednobramkowego prowadzenia do przerwy.

- Pierwsza połowa była rozgrywana zdecydowanie pod nasze dyktando. Stworzyliśmy sobie okazje, a po kontrowersyjnej decyzji arbitra nie potrafiliśmy wrócić do naszego rytmu. Szanujemy jednak decyzję sędziego. Byliśmy lepszą drużyną, a bramkę straciliśmy z powodu chwilowej dekoncentracji - powiedział nam Piotr Hauder, trener Spójni.
 


Ekipa z Zebrzydowic - co zrozumiałe - chciała w drugiej odsłonie za wszelką cenę odwrócić losy spotkania. W jej grze było widać z tego powodu sporo nerwowości. I właśnie to zemściło się na gościach w 72. minucie po pięknym strzale Puzonia z 25. metrów, po którym Radosław Kalisz nie miał szans na skuteczną interwencję. Wcześniej bramkarz ratował swoją drużynę broniąc strzał Marcina Urbańczyka z rzutu wolnego i dobitkę Wojtkowa. Na domiar złego w 82. minucie boisko za faul na wychodzącym na czystą pozycję Wojtkowie musiał opuścić Paweł Łupiński. 3. minuty później goście zdobyli jednak bramkę kontaktową. Rzut karny po faulu na Krzysztofie Skórasiu wykorzystał Piotr Pastuszak. Do końca meczu wynik nie zmienił się i gospodarze odnieśli długo wyczekiwane zwycięstwo.

- Nareszcie, po 2 tygodniach naznaczonych problemami kadrowymi i po pauzie, lepiej wyglądaliśmy przede wszystkim fizycznie i motorycznie. Przez ten okres przerwy staraliśmy się przeanalizować naszego rywala na zasadzie szukania jego plusów i minusów. Przesunięcie Marcina Urbańczyka do defensywy zdało egzamin. Powrót Bartka Wojtkowa i pewna gra defensywy zrobiły swoje. Słowa uznania należą się także Arturowi Miłemu, który napędzał nasze akcje. Należy oddać także gościom to, że zagrali bardzo dobre zawody - mówił po meczu Szymon Stawowy, szkoleniowiec Wisły.