- Na rywala tak grającego, jak dziś Rozwój nie mieliśmy żadnych argumentów. Już dawno nie widziałem, żeby drużyna tak szybko i przy tym dokładnie potrafiła operować piłką. Widać było, że duże i równe boisko sztuczne gospodarze mają doskonale opanowane. Aż miło było na ich grę popatrzeć. Robiliśmy, co mogliśmy, aby się przeciwstawić, natomiast jak wspomniałem było to wyjątkowo trudne - opowiada "na gorąco" Seweryn Kosiec, trener Orła, który w Katowicach został przez Rozwój wypunktowany.
 



Gospodarze niemal od startu napierali, zagrażali bramce strzeżonej przez Łukasza Byrtka. Nie byli jednak w swoich dążeniach skuteczni. Taka sytuacja miała miejsce do 40. minuty, gdy "centrę" Oliviera Lazara sfinalizował Patryk Gembicki. I choć do pauzy Orzeł przegrywał skromnie, to powodów do optymizmu - także wobec urazów Jakuba KrasnegoRafała Hałata - nie było.

Kiedy obie ekipy na boisko powróciły zespół z Katowic nie miał już dla przeciwnika litości. W 48. minucie dobrze w obrębie "świątyni" łękawiczan odnalazł się Oliwier Kwiatkowski, na którego strzał głową Byrtek nie zareagował z dobrym dla siebie skutkiem. Z kilku kolejnych dogodnych szans Rozwój wykorzystał jeszcze 2. W obu istotne role odegrał Krzysztof Czenczek - jako strzelec i asystent przy trafieniu Kwiatkowskiego z 74. minuty, wieńczącym obfite zdobycze miejscowych.